Babice-Zator-Andrychów-Wadowice-Zator-Babice-Krk
d a n e w y j a z d u
124.60 km
0.00 km teren
04:50 h
Pr.śr.:25.78 km/h
Pr.max:59.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:490 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
rodzaj trening : wytrzymałość
licznik
długość 124,6 km
data startu 22.04.2011 11:02
czas jazdy 04:50:00
prędkość śr. 25,7 km/h
prędkość max 59,2 km/h
typ podłoża asfalt
pogoda słonecznie
temperatura 20 °C
opis
Ostatni tydzień miałem odczucie, że z kondycją jest słabo. Pod rząd zrobiłem dwie mniejsze trasy i czułem, że lepiej będzie odpocząć, w końcu zacząłem sprawdzać i wychodzi, że w kwietniu nie jeździłem nigdy długich tras. Może organizm takie rzeczy pamięta bo jednak wszystko idzie z oporem albo pamięć zawodzi i to co myślę, że w zeszłym roku poszło mi gładko wiązało się jednak z pewnym wysiłkiem. Jak się jedzie to się myśli bo czasu jest sporo. No więc przyszło mi do głowy, że się za ciepło ubrałem co było prawdą, że przecież w zeszłym sezonie jak się razu jednego zapędziłem z zielonego szlaku i przyszło mi objechać przez Zabierzów to się smętnie wlokłem a trasa miała 50km, że mnie lekko irytuje długi mostek i no i rower który mam od dwudziestu lat na człowieka o co najmniej 10cm wyższego ode mnie i takie tam rozważania typowe dla wysiłku. Doszedłem przy tym do wniosku, że przecież jeździłem trasy na mtb po 2h i nie piłem i choć było chłodno to efekty odwodnienia kumulują się w organizmie. Tym razem nie wziąłem camela i miałem zamiar stawać co pół litra mineralnej. Wiatr był wschodni w plecy na początku trasy, to chyba najgorsza opcja bo człowiek nie czuje ile ma sobie zostawić siły na dalszą część. Za Babicami miałem przeciętną >28km/h choć kręciłem lekko. Za Zatorem początek drogi trochę jest marnej jakości ale potem przechodzi w coś całkiem przyzwoitego, natomiast za Andrychowem fragment trasy to hardcore. Sznury samochodów jeden za drugim asfalt jak masło wymieciony na pobocze no i wiatr w twarz. Ale co tam prę naprzód. Wadowice i skręcam na Zator, do Zatoru jeszcze jako tako ale zaczynam odczuwać, lekką senność oznaka odwodnienia. Popijam podjadam w kolejnym sklepiku i jadę dalej. Za Babicami dołek kondycyjny, kilka km wlokę się mizernie i dopiero za Alwernią stopniowo odzyskuję jakiś tam rytm ale na tempo nie ma co już patrzeć. Traska słoneczna, wietrzna wręcz bajeczna pogoda, gdzież są te odcinki dróg gdzie aut mało? Jazda z lat 90-tych już nie wróci.
Kategoria 2011 wytrzymałość, 2011 Romet Sport
komentarze