Październik, 2011
Dystans całkowity: | 674.90 km (w terenie 207.00 km; 30.67%) |
Czas w ruchu: | 33:51 |
Średnia prędkość: | 19.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2800 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 35.52 km i 1h 52m |
Więcej statystyk |
Tor-Kostrze-Kurdwanów-Tyniec-ścieżka-Tyniec
d a n e w y j a z d u
55.40 km
1.00 km teren
02:04 h
Pr.śr.:26.81 km/h
Pr.max:53.50 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:130 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 31.10.2011 12:45
Miałem pokręcić lekko ale jakieś 50+ tylko, że marnie mi to szło. Wszędzie jechałem wolniej niż zwykle i dopiero jak wbiłem lekkie biegi z zacząłem się rozgrzewać kadencją doszedłem, że przecież tak właśnie trzeba zawsze. Niby wiedziałem, że tak musi być po tych całych przepalaniach w terenie ostatnio jednak kiedy zobaczyłem jak ze ścieżki za mną zjeżdża dwóch chłopaków na szosie zwolniłem, spokojnie odczekałem aż mnie dogonią i zapytałem czy się załapię na koło. Potwierdzenie i od razu jedziemy nowym tempem. Zawsze jakoś tak jest, że z kimś jedzie się szybciej niż samemu. Ku mojemu zaskoczeniu pojechaliśmy dokładnie tak jak sam miałem w planie ale chłopaki kończyli trening i kierowali się do Kurdwanowa. Po drodze jeszcze złapał nas krótki deszczyk. Nic co warto by roztrząsać. Przy łączniku do obwodnicy zawróciłem by wrócić na tor i dokręcić swoje. Jak chłopaków opisać: bikeholik i niebieski (prawdopodobnie Dawid i Adrian). Z grupy tego pierwszego to co kogoś widzę myli mi się z Bulim więc się nie wypowiadam kto to był, drugiego całkiem nie kojarzę. Pozdrawiam jednak serdecznie. Nie nakręciłem bo musiałem trzymać koło i był spory ruch, jakiś bałwan jadąc z przerwami zresztą w korku trąbił na nas nie wiedzieć czemu. Na torze trochę ludzi, na ścieżce też, pewnie trochę osób wzięło sobie wolne w poniedziałek przed świętem. Wiatr zachodni dość solidny.
Kategoria 2011 Romet Sport, Dawid
Kryspinów-Kleszczów-Brzoskwinia
d a n e w y j a z d u
42.70 km
25.00 km teren
02:28 h
Pr.śr.:17.31 km/h
Pr.max:54.40 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:310 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
data startu 30.10.2011 13:30
W okolicach Kleszczowa próbując jazdy szlakiem wpakowałem się w straszne błoto. Właściwie trudno mówić o trudności przejazdu. Środkiem były najpierw małe rozlewiska, które obchodziłem po stromych śliskich zboczach a kiedy drogę przegrodził mi niewielki staw zrozumiałem, że to nie ma sensu. Potem track pokazał, że odbijając jednym wąwozem w górę byłem na dobrej drodze jednak droga zawalona była drzewami i tak zawróciłem do pierwszego przejazdu, zapamiętanego jako przejezdny z pchaniem zamiast noszenia. Potem już zupełnie nie wierzyłem własnemu nosowi co wyprowadziło mnie na wielkie pole, które przyszło objeżdżać. Błoto i błoto ale generalnie na liniach grzbietowych po lasach i polach nadal sucho. To tylko niektóre miejsca innym pewnie dobrze znane są takie jak to co mnie spotkało. Wyszło jakieś 27min łącznie pchania roweru (różnica pomiędzy licznikiem a trackiem z gps).
Kategoria 2011 Kross Level A6
Pychowice ustawka
d a n e w y j a z d u
41.70 km
23.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:16.68 km/h
Pr.max:44.70 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
data startu 29.10.2011 09:51
Ustawka w Pychowicach zorganizowana przez Macia z www. rowerowanie.pl. Wsparcie organizacyjne otrzymał również od osób z "rowerowania", czyli od Zielonych. Ustawka to ma być taki spontan. Kiedy nieco spóźniony przybyłem na miejsce okazało się, że ludzie się wycieczkują po okolicy. Wkrótce pierwsza grupka, która poprawiała widocznie coś na trasie powróciła a w chwilę potem przyjechała ekipa kilkunastu osób i zrobiło ok. 30-40 ludzi. Wkrótce jednak okazało się, że to tylko podwiezienie jednego czy dwóch startujących i w końcu po krótkich przekomarzaniach, z jakich wynikało, że sporo osób lubi pracę organizacyjną zapisaliśmy kto i co. Oczywiście takich zapominalskich jak ja było więcej i numerki były może 2-3 tak więc osoby zanotowano po wyglądzie i nicku lub danych. Trochę na tym zeszło no i oczywiście wystygłem. Wreszcie pojechaliśmy na start, który znajdował się kilkaset metrów przez właściwym początkiem okrążenia i zarazem przyszło metą. Start i jedziemy. Oczywiście czołówka wyrwała a ja chwilę jechałem przed Marcinem i Versusem ale to nie był mój rytm oni w innym tempie podjeżdżają i zjeżdżają niż ja. Próbując trzymać tą pozycję spaliłem tyle, że dopiero pod koniec poczułem, że wpadam w rytm i nabieram na powrót tempa co oczywiście było za późno. W efekcie czego przed końcem pierwszego kółka i prawie całe drugie byłem w stanie bliskim spadnięcia z roweru. Na początku trzeciego kółka tracąc kilkanaście sekund do Marcina zacząłem jechać w miarę normalnie. No to małe podsumowanie. Mając na uwadze moje absencje rowerowe i trudności ze spaniem przy kompletnie rozwalonym programie tygodnia wyprzedzili mnie wszyscy, którzy musieli mnie wyprzedzić. Tak ma być i jest w porządku. Skoro zdrowie z ledwością pozwala mi pojeździć o tej porze roku na zewnątrz no to czego się spodziewać. Impreza wypadła fajnie, szkoda, że więcej osób się na nią nie pisze. Błota jak wiadomo nie ma nigdzie wcale, nie cały czas jest słonecznie ale opady mamy rzadkie tradycyjnie jak na jesieni i wszędzie jest sucho. Można jeździć, ścigać się coś tam powalczyć ze samym sobą. Mnie się podobało. Buli na 10 sek przed wjazdem na ostatnie kółko zafasował mi dubla w pięknym stylu przelatując obok jak rozpędzona lokomotywa. Nie próbowałem się bronić przed tym dublem choć Go widziałem, że się zbliża bo nie chciałem się spompować mając złudną nadzieję, że dojdę jeszcze Versusa co oczywiście było bzdurą bo On trzymał swój równy rytm do końca.
Nie trzeba wczoraj było jechać tego treningu a zrobić zaprawkę tylko, no ale nie chciałem marnować dnia.
Kategoria .Starty, wyścigi, rajdy, 2011 Kross Level A6, .Filmowe relacje, Marcin, Versus
Tor-Dębniki-Tyniecka-Dębniki-Tyniec-Tor-Ścieżka-powrót
d a n e w y j a z d u
42.70 km
1.00 km teren
01:36 h
Pr.śr.:26.69 km/h
Pr.max:49.70 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:140 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 28.10.2011 15:40
czas jazdy 01:36:00
prędkość śr. 26,6 km/h
prędkość max 49,7 km/h
informacje dodatkowe
profil trasy
trudność
typ podłoża asfalt
pogoda słonecznie
temperatura 12 °C
opis Tor-Dębniki-Tyniecka-Dębniki-Tyniec-Tor-Ścieżka-powrót Ponieważ udało mi się jakoś zorganizować a pogoda dopisała wziąłem się w garść i krytycznym spojrzeniem obdarzyłem kolarkę z gumą od miesiąca z przodu. To było mocne posunięcie. Wywaliłem dziurawą dętkę oraz mało wyjeżdżoną ale ryzykownie już wiekową przednia oponkę Michelin'a a wsadziłem to samo co na tyle. Teraz rower wygląda i prowadzi się prawie jak przełaj. Trochę się też na nim tak czuję. Brak tylko ząbków w bieżniku. Może najpierw wady, na myśl co zrobiłem rowerowi jako kolarce źle mi się robi. Jedno pewne jeśli zdołam jeżdżąc w tym zestawie opon utrzymać w przyszłości podobne przeciętne to znaczy, że moja kondycja poszła mocno do przodu. Te opony będą w szybkich trasach utrudnieniem. No a teraz zalety. Pojechałem sobie szukając odważnie nowych dróg, no i oczywiście się w wpakowałem. Na zwijanych szosówkach byłaby guma na bank. Wszystkie nierówności te oponiska przechodzą bez choćby zbliżenia się do rafki. No rewelacja, nawet nie muszę na dziurach zwalniać małe przelatuję duże mogę przeskoczyć do czego zmusiło mnie nawet jedno z nagle pojawiających się z naprzeciwka aut. Co do tego odcinka to coś w nim było ładnego, tak trochę drzew, parę zakrętów, nagle ukazujący się widoczek. Przed zbiornikiem po raz drugi zawróciłem i od razu ruszyłem zobaczyć drogę w drugą stronę ale chwila prysła. Ciekawe, że droga była ładniejsza podjeżdżając niż na zjeździe. W Tyńcu nad Wisłą w "Tarasach" uraczyli mnie herbatą, sokiem i ciastem. Trochę tam taki styl mają ale niech im będzie. Nawet na kolarce zagrzałem się pod kominiarką.
Kategoria 2011 Romet Sport
Stacjonarny
d a n e w y j a z d u
23.70 km
0.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:20.31 km/h
Pr.max:25.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stacjonarny
Przyzwoite równe obciążenie.
Kategoria 2011 Stacjonarny
Trasa Rudno - puszcza Dulowska - Zamek Lipowiec
d a n e w y j a z d u
91.20 km
72.00 km teren
05:05 h
Pr.śr.:17.94 km/h
Pr.max:54.90 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:940 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
data startu 22.10.2011 11:15
Po wcześniejszych próbach rozpoznania drogi przez Puszczę Dulowską dzisiaj się wyprawiłem na dalszą traskę. Najpierw polami i łącznikiem asfaltowym do puszczy potem lasem i przez Nieporaz oraz las Podgórze. W tamtym kierunku nie znalazłem drogi i wyjechałem na główną Bolęcin-Wygiełzów ale w powrotną udało się. W pewnym momencie rozpoznałem nawet fragmenty trasy z zeszłorocznego objazdu. Nakręciłem tam trochę filmu żeby łatwiej rozpoznać kiedyś tą trasę.
Kategoria 2011 Kross Level A6, 2011 wytrzymałość, .Filmowe relacje
Stacjonarny
d a n e w y j a z d u
12.30 km
0.00 km teren
00:39 h
Pr.śr.:18.92 km/h
Pr.max:25.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stacjonarny
Leciutko, jakiś dziwny katarek. Na zewnątrz temp. 7st.C.
Kategoria 2011 Stacjonarny
Kryspinów-Morawica-Brzoskwinia-mtb
d a n e w y j a z d u
39.30 km
20.00 km teren
02:01 h
Pr.śr.:19.49 km/h
Pr.max:53.20 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:300 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
Dzisiaj znowu teren. Do Kryspinowa lasem i potem do Morawicy polami, łącznikiem asfaltowym i dalej po trasie maratonów. W końcu udało mi się nie bez dwóch zawrotek odnaleźć łącznik do Puszczy Dulowskiej. Tyle lat i dopiero teraz, lepiej późno niż wcale. Będę dalej zgłębiał ten temat.
Jadąc przez pola już w sumie przed wjazdem w las na szczycie wzniesienia zobaczyłem przy drodze chłopaka z rowerem. Cóż w tym dziwnego. Otóż jego zachowanie wskazywało na jakiś rodzaj przypadłości psychicznej. Kręcił głową w sposób nieskoordynowany i miał wyraźne trudności z wymową. Rozmawiał z kimś przez urządzenie, które wyglądało na radio. Rower leżał oparty o porośniętą trawą miedzę na brzegu drogi gdzie przysiadł. Z odległości kilkunastu metrów usłyszałem jak chłopak mówi do urządzonka jękliwym głosem:
- Poooczej bo tu jakiś kuooolaż mnie jedzie ..-
Wówczas w odpowiedzi z głośnika odezwał się głośno i wyraźnie głos kobiety, mówiła powoli oddzielając słowa:
- To - weź - się - go - zapytaj - gdzie - jesteś ?
Głos był młody wyraźny ale tak powolny, że przy "go" mijałem rękę z urządzeniem a zaraz po "jesteś" wyjechałem już z zasięgu głosu. Nie wyglądało na to żeby siedzący w polu wykazywał jakieś specjalne zainteresowanie kontaktem ze mną raczej byłem "dziwadłem poubieranym na rower" w środku pól.
Pojechałem dalej.
No ale jak to bywa zaczynam myśleć, bo moim celem był tylko łącznik do Dulowskiej. Po osiągnięciu celu chciałem możliwie długo unikać asfaltu ale na jakieś fanaberie było już za późno. Wyglądało więc na to, że wrócę tą samą drogą i obiecałem sobie zagadnąć człowieka. Na wzniesieniu lekki ale zimny wiatr przejmująco chłodził, zbliżał się zachód słońca a moja wyobraźnia podpowiadała, że może to jakiś członek wycieczki dla niepełnosprawnych, zgubił się, pokieruję go choć na najbliższy przystanek autobusowy do wsi i ktoś go odbierze. Jadę. Wracam. Patrzę - z daleka widać jest dokładnie tam gdzie był. Zbliżam się. Rozmawia nadal z ty samym głosem. Zagaduję delikatnie, czy pomóc jakoś, czy się nie zgubił, zna drogę, mieszka tu gdzieś? Chłopak wstaje, zbliża się do mnie i po kilku sekundach obserwacji okazuje się, że, jest pijany, więcej już chyba pić nie może, jechać też nie, tak więc siedzi by ochłonąć a mieszka niedaleko wśród domostw widocznych opodal gołym okiem.
Strasznie jest przyjazny, dziarski, wylewny. Dobra ok. pomoc nie jest potrzebna. Widzę, że na upartego pewnie za chwilę da radę wsiąść na ten rower.
No cóż wygląda na to, że moje wyobrażenia na temat co jest normalne a co nie po raz kolejny legły w gruzach. Trochę alkoholu i już mamy kogoś kogo spokojnie pomyliłbym z upośledzonym psychicznie bo zupełnie jest w słowie i czynie nieskoordynowany i wykazuje wszelkie cechy po temu. Tymczasem był to nawet ponad normę porządny lokalny obywatel. Owszem upił się ale wszyscy piją (w tej okolicy) ale nie wrócił do domu robić tam zamieszanie tylko usiadł by wytrzeźwieć w polu, a że tęskno w pijanym widzie mu było to zadzwonił do żony by ją po swojemu uspokoić rozmową. Dzieci i żona w domu wódka na zewnątrz. Trafiłem więc na jednego z bardziej kulturalnych tubylców a zastraszający przejaw dla mnie pewnej lokalnej normy społecznej okazał się być ponadprzeciętnym przejawem dojrzałości.
Kategoria 2011 Kross Level A6
Stacjonarny
d a n e w y j a z d u
28.40 km
0.00 km teren
01:22 h
Pr.śr.:20.78 km/h
Pr.max:25.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stacjonarny
Całkiem dobrze mi się kręciło, równy stosunkowo wysoki rytm. Może ma to coś wspólnego z tym, że wyjątkowo ciepło było.
Kategoria 2011 Stacjonarny
Las Wolski - Morawica - off road
d a n e w y j a z d u
35.40 km
28.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:14.16 km/h
Pr.max:57.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:250 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
Najpierw zaproponowałem na forach Kr. jak wczoraj filmowanie a kiedy nic z tego nie wyszło pojechaliśmy z Gienkiem powłóczyć się po terenie. Trochę skrajem lasu Wolskiego, pod Cholerzyn i Morawicę. Generalnie lekko nie licząc kilku sprintów z mojej strony.
Kategoria 2011 Kross Level A6, Gienek