Powerade Suzuki MTB Marahton - Zabierzów
d a n e w y j a z d u
68.30 km
60.00 km teren
04:39 h
Pr.śr.:14.69 km/h
Pr.max:50.90 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
Powerade Suzuki MTB Marahton
Pojechałem mega.
Przyjechałem na 10 minut przed startem w biurze luźno tak więc załatwiłem sprawę błyskawicznie. Kropelki wody już leciały z nieba zapowiadając błotną imprezkę. Jak wjechałem w start to właśnie czołówka ruszała. No to go. Rytmu nie udało mi się złapać długo dnia dzisiejszego ale trzeba powiedzieć, że nawet pomimo przyblokować na początku i tego, że już padało błoto zaczęło się robić uciążliwe dopiero gdzie po kilkunastu km. Jakiś tydzień temu z okładem zamówiłem złożenie koła na lepszym osprzęcie i łożyskach maszynowych żeby trochę poprawić pracę napędu w trudnych warunkach ale sklep nie otrzymał opon tak więc musiałem pojechać na oryginalnym kole i oponie (zakup roweru grudzień 2009r) które miały przebieg ok 3800km. Na sucho jest ok ale przy tym błocie na niektórych zjazdach nie miałem żadnej kontroli tyłu, ześlizgiwał się do którejś rynny a rower stawał w poprzek. Zaliczyłem więc całą serię gleb a jedną taką, że aż pomyślałem o Lesławie (dużo zdrowia). Tasowałem się z jakąś stałą grupką ludzi raz ktoś raz znowu ja. Początkowe zjazdy ogólnie wyprzedzałem ale kiedy grunt nasiąkł i poprzedzający go ubili w błotko o różnych parametrach i konsystencji ogólnie mazi sytuacja zaczęła się robić nieciekawa i dopiero gdzieś pomiędzy bufetami dotarło do mnie, że jest tak źle bo ja nic nie widzę przez zabłocone okulary a próby ich wycierania (ba nawet zlizywania z odpluciem) nic nie wnosiły. Kiedy odstawiłem okulary dużo lepiej zacząłem jechać a w dniu dzisiejszym dobry wybór szlaku jazdy miał duże znaczenie. Gdzieś ok 40km tak mi się przynajmniej wydaje coraz częściej pojawiały się miejsca, głownie na skrajach pól, gdzie grubość i rozległość melasy błotnej zatrzymywała nawet na względnie łagodnych podjazdach. W lesie na podjazdach można się był zagotować lekko za to na wzgórzach wśród pól nadchodził silny przejmujący zimnem wiatr. Pod sam koniec w dolinkach, w miejscach gdzie miała chyba ukazać się cała malowniczość lokalizacji trasy na kilku technicznych, krótkich zjazdach konieczne było sprowadzanie. Pocieszałem się, że w moim towarzystwie, w polu widzenia nie było nikogo kto by to przejechał. Od ok. 30km napęd wydawał złowieszcze dźwięki, mieląc kilogramy błota, tarcze stale o coś się ocierały i co chwila sprawdzałem krótkimi naciśnięciami klamek czy mam jeszcze hamulce. Na szczęście były. Potem zaliczyliśmy kilka potoków i odgłosy mielenia zamieniły się w dźwięczne brzęczenia resztek błota i piasku a łańcuch aż do kolejnych mazi błyszczał. Na pierwszym bufecie skorzystałem tylko ze smarowania, drugi pominąłem mając bukłak, żelka i banana. Nie potrafię powiedzieć w tych warunkach czy piłem dość czy za mało bo deszcz wszystkie odczucia zacierał skutecznie.
Wszystko co było ze mną na rowerze wymagało gruntownego najpierw płukania w sporych ilościach wody a potem prania.
Co do Zielonych to zaraz na początku zobaczyłem Pocia asekurującego kogoś chyba po upadku. Trochę się tasowałem z Marcinem a w pewnym momencie o dziwo doszedłem Kubaka ale zaraz się wyjaśniło dlaczego patrzy w dół - łańcuch nie chciał mu współpracować. Po chwili kiedy doszedł z tym do ładu wyprzedził mnie i jeszcze na kilku podjazdach widziałem Jego koszulkę a potem mi zniknął. Na mecie zobaczyłem czyściutkiego Macia, któremu oddałem kartkę na poczęstunek bo miałem w planie od razu zapakować się i jechać do domu. Okazało się, że jakoś tak inni właśnie z nim tez się dzielili bo miał już parę tych karteczek. Nie wiem kiedy On to wszystko zjadł. Jak się okazało nie ukończył bo sprzęt padł.
Podsumowując nie wiem czy było to test ścigania się czy ślizgania w błocie czy czego tam jeszcze nastawiłem się na ten start szczególnie stąd taka determinacja by jechać.
281m/570 - 1h53min straty i ponad setka osób na samym mega, które z jakiejś przyczyny nie zdołały ukończyć. Nie zdziwiłbym się na wieść, że ktoś jeszcze błądzi po lesie.
Jacek
Kategoria .Starty, wyścigi, rajdy, 2011 Kross Level A6