jacekddd prowadzi tutaj blog rowerowy

Mtb Powerade Suzuki Marathon - Kraków

  d a n e w y j a z d u 70.20 km 55.00 km teren 03:50 h Pr.śr.:18.31 km/h Pr.max:61.30 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1263 m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A6
Niedziela, 28 sierpnia 2011 | dodano: 28.08.2011

Przejechałem dzisiaj dystans mega. Myślę, że wszyscy Ci co spodziewali się strasznego błota i z tego powodu odpuścili zrobili błąd. Po tylu dniach spiekoty ten deszcz niewiele zdziałał. Ogólnie trasa była w porządku a też jak niektórzy powiedziałem sobie, że na błotną masakrę się nie wybieram. Po wielu dniach gorąca w nocy przyszedł front atmosferyczny i dosłownie w ciągu kilku godzin temperatura spadła do 16st C. Później w trakcie dniach podstawa chmur się podniosła i miejscami w pewnej odległości od Krakowa widziałem promienie słońca przenikające przez gęstwinę zarośli. Na miejsce podjechałem autem zabierając przy okazji ze sobą Gienka. Musiałem jeszcze pobrać numerek i uiścić opłatę. Spotkałem też Leszka ze synem, który tak jak Gienek wybierali się na mini. Leszek pojechał świetnie, Kacpra nie udało nam się odnaleźć na liście. Jak zawsze ustawiłem się na samym końcu już za bramkami no i wychodzi mi, że zdołałem wyprzedzić ponad połowę startujących. Z jednej strony postęp z drugiej wydaje mi się, że dalej za słabo jeżdżę. Jeszcze przed samym wąwozem Kochanowskim na podjazdach gdzie w zasadzie można by było próbować coś wyprzedzać jednak nie bez sporego uszczerbku sił drogę blokowały osoby, które jechały słabiej. W paru takich miejscach pomogła dopiero chwila, po której poprzednik próbując trzymać tempo zupełnie się wypompował. Miałem w czasie tego maratonu dwa takie przypadki gdzie jechałem sobie spokojnie za kimś, w warunkach niezbyt sprzyjających do wyprzedzania a ten po chwili stanął nie mogąc złapać oddechu. Ogólnie sam zaczynam powątpiewać czy moje trzymanie równego rytmu wysiłku jest faktycznie skuteczne. Być może to czas na pulsometr. Muszę zastanowić się i wybadać temat. Niektóre zjazdy ale naprawdę tylko niektóre były na tyle śliskie, że stały się trudne. Pierwszy zjazd w lesie Wolskim od początku planowałem pojechać sobie spokojniej niż trenując. Wąwóz Kochanowski odpuściłem sobie zbiegając, trochę bym dał radę ale był to świadomy wybór tak więc tylko sam dół tam zjechałem. Pogorszyły się tam warunki znacznie od zeszłego roku. Zauważyłem co do rytmu taką prawidłowość. Gdy kończył się asfalt i przechodził w szutr i podjazd na tej kilkudziesięciometrowej fazie przejściowej bywam wolniejszy od otoczenia z którym jadę natomiast na początku wzniesienia gdzie przyjmę jakiś swój rytm dość szybko dochodzę sąsiedztwo i je wyprzedzam. Były takie podjazdy, które właśnie pozwoliły mi wyprzedzić trochę osób i w tym jeden gdzie zachowałem rytm po zjeździe i od razu zacząłem wspinaczkę a reszta otoczenia utknęła i już cały podjazd podprowadzała i drugi gdzie próbowałam wyprzedzać i dostałem informację, że jadą wolniej zbierając siły przed "ścianką". Wziąłem to na poważnie odpuściłem wyprzedzanie, wbiłem nawet młynek, zacząłem podjazd i zaliczyłem bez zsiadania a towarzystwo zsiadło i pchało. Praktycznie cały czas kogoś wyprzedzałem ale w okolicach ostatniego bufetu jakoś tak wyprzedzani próbowali się "bronić". Sam czułem chyba odwodnienie bo wybór grubszej bluzy dał się we znaki. Widocznie inni mieli jeszcze większe problemy z utrzymaniem tempa i jakoś to szło choć był moment, że czułem i nogi i ogólnie, że słabnę. Wrzuciłem równy rytm i nieco szybszą kadencję i jakoś to przeszło. Widziałem jak czołówka Giga nas wyprzedza ale dopiero kiedy pierwszy zawodnik oddalił się nieco rozpoznałem, że to Bartek. Było praktycznie wszystkiego po trochu na tym maratonie. Widziałem parę osób, które nie bardzo chciały ustąpić na podjazdach i zaraz mieli dość i kilku mądrych co niezbyt sprawnie dawali na zjazdach a potem widowiskowo koziołkowali z rowerami gdzieś w krzaki. No słowem wszystko było na tym maratonie co powinno być. Mnie się podobało a na lepszą kondycję jeszcze się poczeka. Po wszystkim zaliczyłem poczęstunek na żetonik, rundka wokół Błoń na rozkręcenie, telefony, rowery na dach auta i go do domu gdzie w ruch poszedł Karcher i małe pranko ciuchów.

273 moje/561 ukończone/655 łącznie
czas 03:27:22.1
na 1pkt 00:48:15(395)
na 2pkt 02:36:08(293)
strata do nr1 01:04:18

W efekcie zrobiłem coś pod 350pkt sektorowych i razem z Zabierzowem wyszło 320,43pkt co daje 4 sektor, czyli ostatni przed otwartym. Warto by było z tego skorzystać choć to ważne tylko na Murowaną a wątpię czy wybiorę się za Poznań bo to bez sensu.


Kategoria .Starty, wyścigi, rajdy, 2011 Kross Level A6, Gienek, Leszek, Kacper


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iasta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]