Morawica-Puszcza Dulowska - Kryspinów-Tyniec-Kostrze
d a n e w y j a z d u
69.80 km
20.00 km teren
04:24 h
Pr.śr.:15.86 km/h
Pr.max:50.70 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:480 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
data startu 21.01.2012 22:01
Wyjechałem jak to w sobotę jednak początkowo postanowiłem odpuścić sobie teren spodziewałem się bowiem, że w okolicach Kryspinowa może być miękko i piaszczyście co by mi uniemożliwiło jazdę i zmusiło do przedwczesnego powrotu jak już to się raz zdarzyło tej zimy. W teren wjechałem dopiero nad Brzoskiwinią i okazało się, że śnieg jest 10-20cm ale to było by jeszcze pół biedy. Niestety drogą przejechali konni a podkowy wybiły dziury głębokie miejscami na 30cm, rower podskakiwał na takich dołkach. Oczywiście koło się nie zapadało całkowicie, w końcu dziury nie były tak szerokie ale to całe podskakiwanie, plus stosunkowo miękkie podłoże spowodowało, że ileś tam razy stawałem by się nie wywrócić. W tej chwili znienawidziłem konie, przecież mogli jechać bokiem dla nich puścić się nawet przez pola to kaszka z mleczkiem to po co niszczą drogę. Na szczęście wysiłek pozwala uwolnić się szybko od takich myśli i zasuwam dalej. Do lasu na łącznikach asfaltowych śnieżne błoto, mijam kolejne rampy ale nagle stwierdzam, że nie mam przedniego błotnika. Pewnie zgubiłem na zjeździe... no to wracam się bo to w sumie tylko kawałek po płaskim i podjazd, jeszcze zdążę objechać planowaną trasę. Wracam, podjeżdżam, nie ma. Kichać na to kupię sobie nowy skoro i tak ten jest za krótki, to taki plastikowy patent na widelec ale raczej bez amortyzatora. Zjeżdżam, znowu krótki łącznik asfaltowy, który pokazuje mi dobitnie co się może stać jak drugą połówkę zdecyduję się faktycznie objechać nad Wisłą. Nie ma co to krążenie to strata czasu, potem na finiszu może okazać się to zgubne. Mało ruchliwe, kręte i zamarzające drogi. Tak nie powinienem wracać nocą. Wracam więc ... cierpliwie drugi raz podjazd, na pola i tuż za wzniesieniem leży błotnik! Heh kpina losu. Zgubiłem go widocznie przyciskając zaaferowany, że to wreszcie koniec zoranego przez konie morderczego podjazdu. No to zjazd, na asfalt, za to więcej górek niż dolinką no i przez Kryspinów, Piekary, na tor kajakowy, do Tyńca i tam choć nie planowałem tego bez zastanowienia jadę na Skotniki, jakąś wcześniej nie znaną drogą do ścieżki no i powrót na którym z naprzeciwka wymijam się chyba z Axi'm.
Kategoria 2012 Kross Level A6, 2012 wytrzymałość