jacekddd prowadzi tutaj blog rowerowy

Cyklokarpaty - Koninki - mega

  d a n e w y j a z d u 53.00 km 40.00 km teren 04:20 h Pr.śr.:12.23 km/h Pr.max:84.40 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2000 m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A6
Sobota, 21 lipca 2012 | dodano: 21.07.2012

Cyklokarpaty - Koninki - mega
data startu 21.07.2012 11:00
czas jazdy 04:20:00
Cyklokarpaty. Pojechałem na ta imprezę bo Leszek stwierdził, że trenuję a nic nie startuję podczas gdy on nic nie trenuje a ciągle gdzieś startuje. Dojechaliśmy w regularnym lekkim opadzie deszczu przy temperaturze 14st.C.Wypakowaliśmy się numerki, krótkie dywagacje w co się wbić. Wybór w tych warunkach padł na bluzę na chłodne dni. Ustawiamy się, ludzi niewiele. Tuż przed startem sklejono sektory i dobrze. Zresztą to nie miało żadnego znaczenia bo kto był mocny pojechał kto słaby został no i jeszcze ludzie mieli sporo problemów sprzętowych.Moje nadzieje na w miarę płynną jazdę legły w gruzach kiedy wyszło na jaw, że przód chodzi w tych warunkach jak w Zabierzowie. Wyobrażałem sobie że skoro góry to szlaki, korzenie, igliwie i kamienie. Z tego wszystkiego kamienie były najmniejszym problemem, korzeni było może kilkaset metrów w sumie natomiast spore odcinki podjazdów szły polnymi drogami rozjeżdżonymi przez traktory gdzie w kałużach czaiły się na nieostrożnych dziury mieszczące rower gdzieniegdzie prawie do ramy. Około 3-4 km okulary stały się nieprzydatne, ok. 11km wysiadł licznik i czas jakiś działał z przerwami a dopiero po pewnym czasie ponownie się włączył. Zaliczyliśmy trochę zjazdów ale on pokazuje vmaks=84,4km/h więc mam poważne wątpliwości co do tych wartości. Błota zatrzęsienie.Było dosłownie tylko jedno miejsce gdzie zsiadłem sam ze względu na stromiznę. Cała resztą była praktycznie do podjechanie i do zjechania ale nie przy tym błocie. Na dodatek na 20km licznikowo (w więc pewnie 22-24) hamulec przedni wysiadł. Miałem podejrzenia, że mogę spróbować go wzbudzić pompując klamką przed zjazdami i powtarzałem tą czynność. Całkiem zaciśnięta klamka przodu dawała bardzo lekką pracę hamulca nieprzydatną na największych stromiznach gdzie był najbardziej potrzebny. W miejscach gdzie w lesie były naprawdę strome zjazdy i można było obok rynny z kamieniami jechać gdy brakowało mi hamulaca tylnego wjeżdżałem specjalnie w rynnę bo na kamieniach rower lepiej tracił prędkość i przy dodatkowym obciążeniu dla rąk dało się jechać. Jeden odcinek, który wymijał rynny w części zszedłem, razem może jakieś 100m. Obawiałem się, że jak mnie rozpędzi na tym pomielonym błocku to nie będzie dało się kontrolować roweru. Niestety spora część stromych podjazdów prowadziła drogami polnymi gdzie tylko ok pół do metra szerokości było zdatne do użytku. Każdy musiał tym wąskim szlakiem podążać więc był zryty tak, że o uślizg było nietrudno. W tych warunkach stop oznaczał prowadzenie. Tak więc podprowadziłem sobie kilka razy po kilkadziesiąt metrów raz ok 100m i raz naprawdę konkretnie chyba z 200-300m gdzie patrzyłem jak moje nogi poruszając się miarowym rytmem z każdym krokiem do przodu jednocześnie osuwają się w błotnej mazi 10-20cm w dół. Poruszałem się brnąc i cofając jednocześnie. W tym czasie rozważałem jak wziąć to miejsce czy tamto. Pod koniec deszcz ustąpił i zrobiło mi się za ciepło. Licznik pomimo przestojów pokazywał już końcówkę a na jednym z siodeł gdzie w sumie warunki były znośne pomyślałem sobie, że zaczyna mnie to nudzić. Niedługo potem na szczęście był końcowy asfalt no i meta. Małe oglądanie fragmentów koronacji. Zimno, bo na dole mgła i znowu lekki deszczyk oraz niższa temperatura. Coś mokrego, coś do jedzenie, myjka, przebieranie z wysiłkami by nie ubabrać wnętrza auta no i relaksujący powrót do domu. Czy mogłem gdzieś jechać 84km/h ? Może mogłem .. były łączniki asfaltowe, wpiszę najwyżej się poprawi. Z innych rzeczy były tony błota w różnych kolorach, zapachach o różnym pochodzeniu i domieszkach, kilka razy jakiś tartak, skład materiałów sypkich, jedna rzeka - zupełnie przejezdna (serio, może to dziwić ale w tych warunkach przejazd przez rzekę to był relaks) no i na mecie masa żarcia bo tylko twardziele (czytaj wariaci kompletni) nie wymiękli (pogięło ich) i pojechali.

51open 4 w kat MM4 nr 899 na 1pkt 01:46:02.47 finisz 04:46:39.56 pkt 298 250


Kategoria .Starty, wyścigi, rajdy, 2012 Kross Level A6, 2012 wytrzymałość


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa esciu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]