12 Cracovia Marathon
d a n e w y j a z d u
42.20 km
0.00 km teren
04:41 h
Pr.śr.:6:39 km/h
Pr.max: km/h
Temperatura:12.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Ustawiłem się za wszystkimi i spokojnie poczekałem aż ludzie przede mną zaczną faktycznie się ruszać, dopiero wtedy włączyłem gps, komórkę i ruszyłem w drogę starając się wstrzymywać by nie wyprzedzić balona 5h. Po kółku poczułem, że trochę się rozgrzałem i postanowiłem biec swobodnie. Przed Bramą Floriańską na bufecie balon 4:45 został za mną. Biec swobodnie nie bardzo mogłem, sporo przy tej liczbie osób ciasnych fragmentów zaburzało rytm. Kiedy zaczęliśmy oddalać się w kierunku Huty poczułem, że potrzebuję spokojnie przegryźć trochę czekolady i napoić się. Po jednym z bufetów odpuściłem więc na tyle, że balon 4:45 mnie dogonił choć na jednej zawrotce widziałem już grupkę 4:30. Postanowiłem sprawdzić czy ich tempem będzie dobrze mi biec. Okazało się, że trochę niezbyt równo biegną. Na podbiegach nic nie spowalniają, również przy bufetach peacemaker, który miał bukłak nic nie odpuszczał co wymuszało za każdym razem pogoń. Jakoś jednak spora część grupy pomimo wykruszania się ich uczestników trzymała się nadal w całości. Tak to przebiegliśmy bez problemów 30km i mogłem skorzystać z zalet trzymania się w grupie na bulwarach gdzie wiedziałem, że będzie silny wiatr w twarz. Tu faktycznie grupka wyraźnie się pourywała. Tu też zaczęliśmy wyprzedzać coraz liczniej maszerujących. Końcówka bulwaru, fragment wzdłuż Rudawy. Przy braku wyraźnego oznakowania sporo osób spoza Krakowa miało trudności w zlokalizowaniu się i rozplanowaniu wysiłku. Nad Rudawą poszedł sygnał, żeby każdy kończył już w swoim tempie. Po namyśle dochodzę do wniosku, że biegliśmy trochę przed czas, niewiele ale jednak a nasze tempo się podnosiło i nie było sensu wstrzymywać szybszych. Pobiegłem więc po swojemu, chwilę szybciej ale w sumie potem stonowałem tempo i do mety dotarłem już spokojnie. Przed finiszem jeszcze zobaczyłem Marzenę. Potem okazało się, że nie odczuwam, żadnego osłabienia, chodzę spokojnie, wziąłem więc medal, folię, mineralną i piwo, po czym powolutku poczłapałem do auta i pojechaliśmy do domu.
Podsumowując:
- od października przebiegłem w sumie ok 146km,
- złapanie rytmu wymaga w moim przypadku ok. 15km dł. treningów a takich biegów zaliczyłem razem z asekuracyjną Marzanną tylko trzy,
- można było biec z grupą na 4:30 ale tego nie mogłem wiedzieć.
Kategoria zRun, zRun2013, .Starty, biegowe