Maj, 2011
Dystans całkowity: | 706.00 km (w terenie 125.00 km; 17.71%) |
Czas w ruchu: | 35:17 |
Średnia prędkość: | 20.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.70 km/h |
Suma podjazdów: | 1230 m |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 33.62 km i 1h 40m |
Więcej statystyk |
Rege
d a n e w y j a z d u
4.60 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:18.40 km/h
Pr.max:25.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stacjonarny
Rege czyli aktywny wypoczynek.
Kategoria 2011 Stacjonarny
Powerade Suzuki MTB Marahton - Zabierzów
d a n e w y j a z d u
68.30 km
60.00 km teren
04:39 h
Pr.śr.:14.69 km/h
Pr.max:50.90 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
Powerade Suzuki MTB Marahton
Pojechałem mega.
Przyjechałem na 10 minut przed startem w biurze luźno tak więc załatwiłem sprawę błyskawicznie. Kropelki wody już leciały z nieba zapowiadając błotną imprezkę. Jak wjechałem w start to właśnie czołówka ruszała. No to go. Rytmu nie udało mi się złapać długo dnia dzisiejszego ale trzeba powiedzieć, że nawet pomimo przyblokować na początku i tego, że już padało błoto zaczęło się robić uciążliwe dopiero gdzie po kilkunastu km. Jakiś tydzień temu z okładem zamówiłem złożenie koła na lepszym osprzęcie i łożyskach maszynowych żeby trochę poprawić pracę napędu w trudnych warunkach ale sklep nie otrzymał opon tak więc musiałem pojechać na oryginalnym kole i oponie (zakup roweru grudzień 2009r) które miały przebieg ok 3800km. Na sucho jest ok ale przy tym błocie na niektórych zjazdach nie miałem żadnej kontroli tyłu, ześlizgiwał się do którejś rynny a rower stawał w poprzek. Zaliczyłem więc całą serię gleb a jedną taką, że aż pomyślałem o Lesławie (dużo zdrowia). Tasowałem się z jakąś stałą grupką ludzi raz ktoś raz znowu ja. Początkowe zjazdy ogólnie wyprzedzałem ale kiedy grunt nasiąkł i poprzedzający go ubili w błotko o różnych parametrach i konsystencji ogólnie mazi sytuacja zaczęła się robić nieciekawa i dopiero gdzieś pomiędzy bufetami dotarło do mnie, że jest tak źle bo ja nic nie widzę przez zabłocone okulary a próby ich wycierania (ba nawet zlizywania z odpluciem) nic nie wnosiły. Kiedy odstawiłem okulary dużo lepiej zacząłem jechać a w dniu dzisiejszym dobry wybór szlaku jazdy miał duże znaczenie. Gdzieś ok 40km tak mi się przynajmniej wydaje coraz częściej pojawiały się miejsca, głownie na skrajach pól, gdzie grubość i rozległość melasy błotnej zatrzymywała nawet na względnie łagodnych podjazdach. W lesie na podjazdach można się był zagotować lekko za to na wzgórzach wśród pól nadchodził silny przejmujący zimnem wiatr. Pod sam koniec w dolinkach, w miejscach gdzie miała chyba ukazać się cała malowniczość lokalizacji trasy na kilku technicznych, krótkich zjazdach konieczne było sprowadzanie. Pocieszałem się, że w moim towarzystwie, w polu widzenia nie było nikogo kto by to przejechał. Od ok. 30km napęd wydawał złowieszcze dźwięki, mieląc kilogramy błota, tarcze stale o coś się ocierały i co chwila sprawdzałem krótkimi naciśnięciami klamek czy mam jeszcze hamulce. Na szczęście były. Potem zaliczyliśmy kilka potoków i odgłosy mielenia zamieniły się w dźwięczne brzęczenia resztek błota i piasku a łańcuch aż do kolejnych mazi błyszczał. Na pierwszym bufecie skorzystałem tylko ze smarowania, drugi pominąłem mając bukłak, żelka i banana. Nie potrafię powiedzieć w tych warunkach czy piłem dość czy za mało bo deszcz wszystkie odczucia zacierał skutecznie.
Wszystko co było ze mną na rowerze wymagało gruntownego najpierw płukania w sporych ilościach wody a potem prania.
Co do Zielonych to zaraz na początku zobaczyłem Pocia asekurującego kogoś chyba po upadku. Trochę się tasowałem z Marcinem a w pewnym momencie o dziwo doszedłem Kubaka ale zaraz się wyjaśniło dlaczego patrzy w dół - łańcuch nie chciał mu współpracować. Po chwili kiedy doszedł z tym do ładu wyprzedził mnie i jeszcze na kilku podjazdach widziałem Jego koszulkę a potem mi zniknął. Na mecie zobaczyłem czyściutkiego Macia, któremu oddałem kartkę na poczęstunek bo miałem w planie od razu zapakować się i jechać do domu. Okazało się, że jakoś tak inni właśnie z nim tez się dzielili bo miał już parę tych karteczek. Nie wiem kiedy On to wszystko zjadł. Jak się okazało nie ukończył bo sprzęt padł.
Podsumowując nie wiem czy było to test ścigania się czy ślizgania w błocie czy czego tam jeszcze nastawiłem się na ten start szczególnie stąd taka determinacja by jechać.
281m/570 - 1h53min straty i ponad setka osób na samym mega, które z jakiejś przyczyny nie zdołały ukończyć. Nie zdziwiłbym się na wieść, że ktoś jeszcze błądzi po lesie.
Jacek
Kategoria .Starty, wyścigi, rajdy, 2011 Kross Level A6
Stacjonarny
d a n e w y j a z d u
5.00 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:20.00 km/h
Pr.max:28.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stacjonarny
rower stacjonarny . podstawowy
rodzaj trening : moc
region małopolskie
licznik
długość 5 km
data startu 14.05.2011 21:30
czas jazdy 00:15:00
prędkość śr. 20 km/h
prędkość max 28 km/h
opis 5min + 3x(20+10s) no i luźny finisz
Kategoria 2011 Stacjonarny
Błonia - Las Wolski - Błonia - ściezka rowerowa Tor kajakowy
d a n e w y j a z d u
53.40 km
10.00 km teren
02:38 h
Pr.śr.:20.28 km/h
Pr.max:51.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:150 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
rower teren . podstawowy
rodzaj trening
region małopolskie
licznik
długość 53,4 km
data startu 11.05.2011 22:44
czas jazdy 02:38:00
prędkość śr. 20,2 km/h
prędkość max 51,2 km/h
typ podłoża asfalt
pogoda słonecznie
temperatura 20 °C
opis Ponieważ Leszek wybiera się na maraton rowerowy w sobotę tak więc wskazane było żeby zaliczył trochę terenu. Spotkaliśmy się po pracy na Błoniach i pojechaliśmy w składzie Leszek Kacper i wzdłuż Rudawy, pod las szlakiem północnymi obrzeżami aż do Polany pod Dębiną dalej podjazdem pod Zoo zjazdem i szlakiem kopców w stronę kopca Kościuszki na Salwator, rundkę wzdłuż Błoń. Potem oni w swoją stronę a ja jeszcze pod Wawel na ścieżkę rowerową, na kładkę i do toru kajakowego przy Stopniu Wodnym Kościuszko.
Kategoria Leszek, 2011 Kross Level A6
Otwarte treningi "Polska na r owery" Kraków
d a n e w y j a z d u
46.90 km
14.00 km teren
02:31 h
Pr.śr.:18.64 km/h
Pr.max:53.30 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:140 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
rower teren . podstawowy
rodzaj trening
region małopolskie
licznik
długość 46,9 km
data startu 10.05.2011 18:15
czas jazdy 02:31:00
prędkość śr. 18,6 km/h
prędkość max 53,3 km/h
informacje dodatkowe
profil trasy
trudność
typ podłoża szuter
pogoda słonecznie
temperatura 18 °C
opis W dniu dzisiejszym pojechałem na trening z serii Polska na rowery, który w Krakowie cotygodniowo we wtorki od 18.00 prowadzi Bartek Janowski. Najciekawsze fragmenty trasy wypadały w Lesie Wolskim gdzie m.in. mocowaliśmy się z technicznym podjazdem. Miałem budować kondycję ale czuję, że ten wypad dobrze mi zrobił mimo, że tyle czasu można było mocno kręcąc dobrze spożytkować.
Kategoria 2011 Kross Level A6, .Filmowe relacje
Stacjonarny
d a n e w y j a z d u
9.70 km
0.00 km teren
00:31 h
Pr.śr.:18.77 km/h
Pr.max:25.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stacjonarny
Regeneracja.
Kategoria 2011 Stacjonarny
Ojców - Pieskowa Skała
d a n e w y j a z d u
72.60 km
7.00 km teren
03:27 h
Pr.śr.:21.04 km/h
Pr.max:76.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
rower teren . podstawowy
rodzaj trening : wytrzymałość
region małopolskie
licznik
długość 72,6 km
data startu 08.05.2011 22:16
pogoda słonecznie
temperatura 17 °C
opis Po rodzinnych imprezach, gdy tylko nadarzyła się okazja urwałem się na traskę. Pojechałem na Ojców ale skrótami, tzn. np. pod Dębinę i dalej szlakiem pod Zoo. Pod zamek w Pieskowej Skale wyjechałem kamienistą drogą leśną a zjechałem objazdem. Są tam wrogo nastawieni do rowerzystów bo na dziedziniec nawet roweru wprowadzić nie wolno. Podjeżdżam tam bo okolica jest fajna i ponieważ liczę na poprawę kiedyś wreszcie. Po tym drobnym offroad powrót ale nie bez podjazdu w kierunku na Smardzowice, który po raz pierwszy bez zatrzymania udało mi się podjechać. Pogoda wietrzna, słoneczna, niebo niemal bezchmurne w ogóle warunki rewelacyjne na trasę. Nowy wiadukt obwodnicy z drogą na Olkusz w zasadzie już gotowy tylko patrzeć jak to otworzą. Może się doczekamy i coś się w komunikacji tego miasta wreszcie zmieni. Oby tak było. Kupiłem niedawno nowe Carbo bo to z fitmax'u się skończyło, nowe jest z Olimpu i ma smak lekkiego mydełka z nuta czegoś tam lekko kwaśno cytronowego. Nie wiem czy się przyjmie ale chyba działało. Na koniec wracałem przez podjazd pod Zoo czas wyszedł 9:56, masa z tym wszystkim co w plecaku musiała być spora ok 87kg min. wysiłek 9/10.
Kategoria 2011 wytrzymałość, 2011 Kross Level A6
Stacjonarny
d a n e w y j a z d u
6.70 km
0.00 km teren
00:22 h
Pr.śr.:18.27 km/h
Pr.max:28.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stacjonarny
Regeneracja.
Kategoria 2011 Stacjonarny
Puszcza Dulowska
d a n e w y j a z d u
71.20 km
5.00 km teren
03:08 h
Pr.śr.:22.72 km/h
Pr.max:41.50 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
rower teren . podstawowy
rodzaj trening : wytrzymałość
region małopolskie
licznik
długość 71,2 km
data startu 05.05.2011 18:10
czas jazdy 03:08:00
prędkość śr. 22,7 km/h
prędkość max 41,5 km/h
typ podłoża asfalt
pogoda słonecznie
temperatura 5 °C
opis Ponownie do Puszczy Dulowskiej, tym razem sam. Ponieważ to było po pracy dość późno na wziąłem światło. Jazda po ciemku przez Puszczę to piękna sprawa. Niby miałem jechać delikatnie ale jakoś tak po rozgrzaniu się jechałem nieco mocniej i w rezultacie był to spory wysiłek. Gdy wyjechałem było jeszcze dość ciepło ok 12st.C ale po powrocie termometr pokazywał 3st.C.
Kategoria 2011 wytrzymałość, 2011 Kross Level A6
Kryspinów-Mników-Puszcza Dulowska-Młoszowa-powrót
d a n e w y j a z d u
73.40 km
5.00 km teren
03:46 h
Pr.śr.:19.49 km/h
Pr.max:53.40 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Tandem
data startu 02.05.2011 13:15
Pojechaliśmy z Marzeną przez puszczę Dulowską tym razem tandemem. Pogoda była chłodna choć ogólnie słoneczna, chmury zniechęcały trochę ale miałem przeczucie, że nie będzie padać i faktycznie nie padało. Jazda przez las jak zawsze bajeczna żal, że tego lasu tak mało zostało. Marzena kondycyjnie dobrze sobie poradziła pomimo braku dłuższej jazdy od tygodni. Zrobiliśmy trasę maratonu sprzed dwóch dni z Leszkiem.
Kategoria Marzena, 2011 Tandem Univega