jacekddd prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

.Filmowe relacje

Dystans całkowity:4114.59 km (w terenie 629.20 km; 15.29%)
Czas w ruchu:186:23
Średnia prędkość:22.56 km/h
Maksymalna prędkość:81.36 km/h
Suma podjazdów:25501 m
Maks. tętno maksymalne:164 (93 %)
Maks. tętno średnie:144 (81 %)
Suma kalorii:24656 kcal
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:79.13 km i 3h 31m
Więcej statystyk

Łyżwy

  d a n e w y j a z d u 9.30 km 9.30 km teren 01:00 h Pr.śr.:9.30 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 12 lutego 2012 | dodano: 12.02.2012

data startu 12.02.2012 12:16
czas jazdy 01:00:00
Znowu łyżwy, w sumie z punktu widzenia treningu to powinienem wykasować przebieg a wpisać całkowity czas, bo te przerwy, które zebrał gps to postoje z dyszeniem po utracie rytmu, których szczególnie wczoraj było dużo. Dzisiaj pierwszy raz uchwyciłem balans nieco lepiej i nawet przejazd przez nierówności wydał mi się znacznie łatwiejszy niż wczoraj choć faktem jest, że dzisiaj nie zapędziłem się na te zachodnie części gdzie jest znacznie mniej równo. W tej chwili podsumowanie weekendu to wczoraj 1h47' i dzisiaj 1h33' czyli ponad 3h to teraz żeby trening był specyficzny trzeba by wrzucić popołudniu stacjonarkę. Nie wiem czy się zdobędę.




Kategoria .Filmowe relacje, z.Tripskating, Marzena

Łyżwy

  d a n e w y j a z d u 6.90 km 6.90 km teren 00:40 h Pr.śr.:10.35 km/h Pr.max:17.20 km/h Temperatura:-10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Sobota, 11 lutego 2012 | dodano: 11.02.2012

Łyżwy
data startu 11.02.2012 14:00
Dzisiaj w gronie rodzinnym łyżwy, miałem nadzieję na lepsze prędkości ale lód pokryła warstwa śniegu mocno ograniczając prędkość i kryjąc nierówności. Wolę jednak rower nawet na śniegu ina lodzie.




Kategoria .Filmowe relacje, z.Tripskating, Marzena

Ice biking

  d a n e w y j a z d u 17.30 km 8.00 km teren 01:14 h Pr.śr.:14.03 km/h Pr.max:34.90 km/h Temperatura:-11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 30 m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A6
Niedziela, 5 lutego 2012 | dodano: 05.02.2012

data startu 05.02.2012 13:40
Dojazd i powrót asfaltem. Dzisiaj umówiliśmy się z Leszkiem i podjechał do nas by zabrać Marzenę na łyżwy. Ja pojechałem na mtb i pokręciłem się po lodzie kiedy oni się ślizgali. Zabraliśmy też sanki, które się przydały bo prócz Natalki było tam jeszcze sporo innych dzieci i niektóre miały ochotę na kulig a nie ma większej frajdy z jazdy na rowerze jak sprawić przy tym przyjemność innym. Udało mi się nawet uciągnąć jednocześnie sanki z Leszkiem i Natalką. Rekord. Rzadko kiedy są tak dobre warunki, gruby pewny lód, odrobinę posypany.


Kategoria 2012 Kross Level A6, Leszek, .Filmowe relacje

Kryspinów-Rudno-Grojec-Czułówek-Kryspinów

  d a n e w y j a z d u 70.80 km 8.00 km teren 04:20 h Pr.śr.:16.34 km/h Pr.max:45.80 km/h Temperatura:-15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:470 m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A6
Sobota, 4 lutego 2012 | dodano: 04.02.2012

data startu 04.02.2012 11:50
pogoda śnieg
Wiatr mieszany trochę wciąż ze wschodu. Nie uzupełniłem ochrony dłoni o coś dodatkowego i niestety musiałem walczyć z zimnem. Ogólnie dzisiaj wyraźnie odczułem, że kombinacja zimna, wiatru, podjazdów łącznie mocno zadziałała. W końcu jechałem na tyle wolno, że na skutek odczuwalnego zimna głównie w dłonie stanąłem na stacji by coś przegryźć i się napić. Kolejny patent w postaci bidonu termosu w plecaczku pozwolił pić niemal gorący napój po ponad 30km jazdy. Jazda na lodzie to super zabawa choć właśnie tam wiało mocno.

&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp


Kategoria 2012 Kross Level A6, 2012 wytrzymałość, .Filmowe relacje

Jeziorzany-Łączany-Zator-Rozkochów-Jeziorzany-Kraków

  d a n e w y j a z d u 99.60 km 2.00 km teren 04:52 h Pr.śr.:20.47 km/h Pr.max:46.20 km/h Temperatura:-9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:290 m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A6
Sobota, 28 stycznia 2012 | dodano: 28.01.2012

data startu 28.01.2012 10:58
Dziś trasa wytrzymałościowa jak to na sobotę w planie. Ze względu na możliwe oblodzenia asfaltu nawet nie próbowałem doprowadzić szosówki do użytku i pojechałem Krossem. Wieje dość solidny wiaterek ze wschodu i dlatego w tamtą stronę jechało mi się lekko i ciepło. Słońce przyświecało, widoki wspaniałe, chwilami tylko trochę walczyłem z palcami u stóp i rąk no ale ogólnie nie byłem rozgrzany. Co do ubioru dołożyłem jeszcze jedną elastyczną cienką bluzkę oraz pod spodenki drugą warstwę. Generalnie myślę, że spokojnie można było założyć ochraniacze na buty i byłoby super. W końcu buty zimowe to goretex więc będzie oddychać i nie powinienem się zapocić no ale przy tylu rzeczach jakie w zimie i tak biorę ze sobą to już ciężko było jeszcze to nie zapomnieć. Po skręcie na Rozkochów chyba gdzieś po krótkim postoju przy drzewie gps zaprzestał rejestracji - kolejny raz. Teraz to nawet nie wiem, czy to postój przy niskim zasilaniu jest impulsem czy niskie napięcie wywołane temperaturą czy brak ekspozycji. Zanotował więc 50km i siadł. Dobrze, że jak już jestem rozgrzany to jakoś tak zimno słabiej na mnie działa bo powrót nawet mimo odcinków przez las był pod lodowaty wiatr. Czy warto jeździć przy tak niskich temperaturach. Dzisiaj się zastanawiam ale jeśli te warunki się utrzymają i nie będzie wyboru również na to uda się zaadoptować i za jakiś czas napiszę, że jest ok. Teraz nie wiem. Podsumowując: można było założyć cieplejszą czapkę, ochraniacze na buty oraz zakupić ponadrozmiarowe rękawice. Te trze rzeczy w kwestii ubrania co do gps to może zasilanie na baterię 18650 rozwiązało by definitywnie sprawę jeśli to kwestia aku.

- pełny track


- niepełny ale z prędkościami


&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp


Kategoria .Filmowe relacje, 2012 Kross Level A6

Kryspinów-Morawica-Brzoskiwnia-Borek-Regulice-Czernichów-Jeziorzany

  d a n e w y j a z d u 79.33 km 72.00 km teren 04:56 h Pr.śr.:16.08 km/h Pr.max:41.50 km/h Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:480 m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A6
Sobota, 14 stycznia 2012 | dodano: 14.01.2012

Kryspinów-Morawica-Brzoskiwnia-Borek-Regulice-Czernichów-Jeziorzany
data startu 14.01.2012 10:55
Zanim wyjechałem patrzyłem dzisiaj tylko na jedno czy jest mokro czy nie. Na szczęście było na granicy zera i śnieg nie mógł się topić dalej w polach. Licząc na to postanowiłem zrobić dłuższy trening. Pojechałem klasycznie na Dulowską w drodze planując zobaczyć ile uda się ujechać. Już w okolicy Kryspinowa opad śniegu zaczął nabierać siły ale ponieważ błoto było przykryte białym całunem nie przejmowałem się tym i parłem naprzód. W wąwozie Brzoskwinki sytuacja była bardzo zachęcająca. Prawie nie było błota, śnieg leżał równo wszędzie natomiast po wyjechaniu z wąwozu pierwszy raz przekonałem się jakie są warunki jeśli chodzi śliskość nawierzchni. Na zjeździe zobaczyłem przed sobą pieszych i chciałem nieco za mocno odbić w lewo. Przód natychmiast chwycił uślizg ale zdążyłem wypiąć lewe zapięcie i butem odzyskałem równowagę. No to już wiedziałem czego się spodziewać. No może prawie... Za Brzoskwinią zaczął się ulubiony podjazd w polach. Śnieg zarzucało tu chyba wcześniej z boku bo obie koleiny polnej drogi były zasypane. Miejscami śnieg miał kilkanaście cm i robiło się ciężko. Mieliłem na tym podjeździe i mieliłem jadąc 5-7km/h. Tymczasem opad śniegu cały czas się nasilał. Wjeżdżając do puszczy natrafiłem najpierw na odcinek, miękki z głębokim śniegiem no a potem była mniej lub bardziej zasypana puszcza i szlak. Jechało się super ale z wyliczeń czasowych wynikało, że nawet jeśli zdecyduję się wracać głównymi drogami to nie zdołam wrócić przed nocą. Śnieg spowalniał jednak za bardzo. W puszczy opad śniegu zamienił się w konkretną śnieżycę. Padało tak intensywnie, że miejscami widoczność spadła do może 10m. Stanąłem przed Lasem Podgórze ale się nie skusiłem i dobrze. Właśnie sypało najmocniej. Jadąc drogą zobaczyłem wreszcie pierwsze auta i odetchnąłem z ulgą. Myślałem, że jeśli przyjdzie do tego, że będę musiał jechać drogą czeka mnie błotna maseczka wszystkiego co wylatuje spod opon. Nic takiego jednak się nie stało. Śnieg, spodem zlodzenie, silny wiatr, potężny opad śniegu i w efekcie śnieżyca wystraszyły kierowców do tego stopnia, że aut było jak na lekarstwo, praktycznie żadnych w kierunku na Kraków a te co jechały wyprzedzały mnie jadąc może 30km/h. Pojazdy z naprzeciwka poruszały się równie wolno. Zapanowała przyroda, wszystko utonęło w bieli i szarości a ja sobie jechałem nawet głównymi drogami na zupełnym luzie, nie potrzebując wyglądać zza którego zakrętu co wyskoczy. Pusta droga i sielanka potrwała trochę ale się skończyła bo po jakimś czasie gdzieś w Brodłach śnieżyca osłabła i wyglądnęło na chwilę słońca. Widoki jak w górach, wszędzie wokół biel i błękit nieba w górze. Nic tylko produkować widokówki. Spodziewałem się, że teraz pojawią się pługi śnieżne i odbiłem na Czernichów. No i akurat właśnie w lesie jeden przeleciał. Na szczęście przy małym ruchu to co wyrzucił nie zaczęło zbyt szybko wiązać się ze śniegiem i lodem tak więc nadal jechałem po białym. No a potem była już klasyka, jazda przez białe pola z wiatrem. W Ściejowicach pierwsze auta w rowie, i zlodzenia takie, że na płaskim przy ok 20km/h mocniejsze depnięcie bujało już tyłem. Jeszcze tylko trochę topniejącego błota za Piekarami i wkrótce byłem w domu. Jedna z przyjemniejszych wycieczek, wróciłem obsypany śniegiem, pokryty miejscowo zlodzeniami na ubraniu, we wnękach kasku i na rowerze ale poza tym czyściutki. Jechało się dużo ciężej ale i tak rewelacja i piątka za widoki. Po asfalcie jechałem może 3km reszta to śnieg, był to więc uczciwie wyjazd w teren, tylko teren pojawił się wszędzie nawet tam gdzie zwykle jest droga.



&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp


Kategoria .Filmowe relacje, 2012 wytrzymałość, 2012 Kross Level A6

Lipowiec przez Puszczę Dulowską

  d a n e w y j a z d u 88.55 km 45.00 km teren 05:10 h Pr.śr.:17.14 km/h Pr.max:42.60 km/h Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:630 m Kalorie: kcal Rower:Kross Level A6
Sobota, 17 grudnia 2011 | dodano: 17.12.2011

data startu 17.12.2011 10:35
Pogoda zapowiadała się z niewielkimi opadami co potem okazało się nie do końca prawdziwe. Na początku myślałem, że pojadę tylko gdzieś do Dulowskiej ale jak już tak kręciłem i kręciłem to postanowiłem dokręcić do końca. Zrobiłem w ramach tej trasy dwie nowe modyfikacje, pojechałem przez dolinkę Brzoskwinki oraz znalazłem, co prawda trochę zawalone drzewami ale jednak przejezdne przejście przez Las Podgórze, tak więc nie trzeba będzie jeździć asfaltem całego tego odcinka. Gdzieś już w Dulowskiej zaczęło padać ale zaraz zaraz to nie był deszcz. Padały niewielkie kuleczki lodu odbijając się od ubrania. Ten opad powtarzał się wielokrotnie tego dnia. W lesie Podgórze na zjeździe rozproszyłem się obserwując jakieś obozowisko i zatrzymałem opierając o skarpę po prawej stronie. Nie był to upadek a raczej takie niezbyt delikatne oparcie się o coś. Usłyszałem przy tym dość głośny trzask metalu. Wyprostowawszy się stwierdzam, że pomimo rogów manetka hamulca oberwała i to jak. Wyciągnęło ją na zewnątrz a przy tym również popychacz tłoczka. Ups, ciekawe. Jadę sobie dnem doliny i cały podjazd z wiszącą klamką i dopiero na skraju lasu, żeby mi gps się nie wyłączył przystaję po multitool'a i po małej korekcji wszystko jest ok. Musiałem tylko wykręcić popychacz żeby skrócić jego dystans pomiędzy klamką a gniazdem tłoka, ustawić lekko przygięty tłok by wpasował się w gniazdo, wcisnąć popychacz i skrócić mu dystans. Jakby nie zadziałało wracałbym szosą. Ponieważ jednak regulacja się powiodła nic nie stało na przeszkodzie by wracać terenem. Nieco wahałem się nad karczmą w Babicach na podzamczu ale ostatecznie odpuściłem to sobie co było dobrym wyjściem bo dzięki temu noc zastała mnie już na wysokości Kryspinowa. Kondycja zimowo, coś tam kręcę ile chcę ale tempo dalekie od letniego. Myślę, że należy jednak podtrzymywać kondycję również w tygodniu najwyżej trochę lżej. PS. Przebiłem 8000km w tym sezonie i pierwszy raz w sumie co jest pewnym dla mnie osiągnięciem choć nie było celem. Chciałem jeździć tyle ile trzeba i mogę w granicach rozsądku i narastającej kondycji a kombinacja tych czynników miała być rocznym przebiegiem. Wyszło to co jest. Zastanawiam się tylko nad tą zimową przerwą czy jednak jej nie zrobić, może jakoś uda się to delikatnie przebrnąć.




&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp


Kategoria .Filmowe relacje, 2011 Kross Level A6, 2011 wytrzymałość

Na Błonia i Nadwiślanka po Zator - Rozkochów

  d a n e w y j a z d u 119.86 km 0.00 km teren 04:47 h Pr.śr.:25.06 km/h Pr.max:54.00 km/h Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:330 m Kalorie: kcal Rower:Romet Sport
Sobota, 10 grudnia 2011 | dodano: 10.12.2011

data startu 10.12.2011 09:53
czas jazdy 04:47:00
prędkość śr. 25 km/h
prędkość max 54,4 km/h
informacje dodatkowe
profil trasy
trudność
typ podłoża asfalt
pogoda wietrznie
temperatura 2 °C
opis Pogoda w kratkę ostatnio za dnia ale meteo pokazywało, że od 9-10.00 powinno być słonecznie a więc na asfalcie sucho dlatego zacząłem myśleć gdzie by tu jechać. Napisałem w tej sprawie na rowerowaniu i w sumie odpisał Oscar tak więc spotkaliśmy się z małym opóźnieniem na rogu Błoń i pojechaliśmy wspólnie kawałek. Nie piszę trasę bo jakoś tak od początku nie mogliśmy się zgrać. Oscar jechał mocno pod górkę a z góry i na płaskim lekko. Jak dla mnie ni było w tym żadnego rytmu. Jeszcze w Krakowie Mu o tym powiedziałem i na podjazdach nieco zwolnił. Wszystko wyszło w Piekarach kiedy na podjeździe Oscar oznajmił, że musi już wracać. Widocznie już wyliczył, że wyjdzie mu łącznie coś około 2h planowanych dzisiaj na świeżym powietrzu. Rozjechaliśmy się w swoje strony. Efektem jazdy pędem na Błonia by jeszcze bardziej się nie spóźnić a potem rwanego tempa z Oscarem były spore trudności w jeździe pod wiatr. W ogóle nie mogłem złapać rytmu, jechałem cały czas z widoczną trudnością. Przeszło mi dopiero gdzieś przed Zatorem ale te próby utrzymania tempa już mnie zmęczyły tak więc przeciętna wyszła zimowa. Dziwnie spory ruch jak na sobotę na drogach i w ogóle jak na początek zimy, trasa w większości sucha lub wysychająca. Gps przed Babicami powiedział papa ale sam temu byłem winien. Żeby postawić kropkę nad i tuż przed celem powrotem na kilkuset ostatnich metrach złapałem gumę i czeka mnie cała imprezka z wymianą dętki a co gorsza z ustawianiem ponownie przedniej opony. Jak sobie pomyślę mam ochotę wziąć mtb ... który tymczasem stoi nieziemsko brudny jeszcze od ostatniej trasy. Jutro niedziela.



&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=2&feature=plcp

W środę nogi do 2x10x80
kl 70 b. ciężko


Kategoria Oscar, 2011 Romet Sport, 2011 wytrzymałość, .Filmowe relacje

Wygiełzów-Chrzanów-Trzebinia-Zabierzów-Tyniec

  d a n e w y j a z d u 100.16 km 1.00 km teren 04:02 h Pr.śr.:24.83 km/h Pr.max:60.00 km/h Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Romet Sport
Niedziela, 4 grudnia 2011 | dodano: 04.12.2011

Wygiełzów-Chrzanów-Trzebinia-Zabierzów-Tyniec
data startu 04.12.2011 12:22
Wczoraj myślałem, że utrwala się pogoda z opadami przez większość dnia i z jazdy w ten weekend nic nie będzie ale kiedy zobaczyłem, że asfalt przysycha i są szanse zacząłem się zastanawiać gdzie by tu pojechać. Tak orientacyjnie myślałem o kierunku zachodnim bo tam jak widziałem było sucho. Napisałem w rowerowaniu.pl i Lukcio wstępnie odpisał ale jednak okazało się, że nie uda Mu się zebrać więc pojechałem sam. Faktycznie było sucho a to dzięki silnemu wiatrowi z zachodu i południa. Na wyjeździe w Kryspinowie spotkałem jadących od Piekar Dawida i kolegę z którym często jeździ. Jakoś za Chrzanowem spotkałem człowieka na kolarce nie kojarzę skąd wyjechał może mnie dogonił i do ronda w Wygiełzowie jechaliśmy dając sobie zmiany. Ciekawe było, że miał kolarkę na ten sam rozmiar kół co moja i dokładnie te same gumy założone, wymieniając spostrzeżenia i info gdzie który jedzie na ten temat też wspomnieliśmy. Kiedy odbiłem w prawo na podjazd wiatr pchał w plecy. Na zjeździe zaczęło się robić mokro, od lasu przez Chrzanów nawierzchnia wszędzie była mokra na wyjeździe z miasta pożegnał mnie lekki deszczyk. Nawierzchnia zaczęła przysychać dopiero przed Krzeszowicami. Wiatr mnie pchał i coś tam kręciłem ale nie miałem już kondycji. Pod koniec w sumie się już wlokłem tym bardziej, że pomiędzy Zabierzowem a Kryspinowem wiatr był niemal w twarz. Żeby zrobić plan pokręciłem się trochę po okolicy, pojechałem m.in. do Tyńca. W okolicach toru kajakowego zobaczyłem nieliczne postacie w sumie dziwne bo w Krakowie było chyba najcieplej i sucho. Podsumowując w ten weekend też docisnąłem i trzeba będzie odpocząć.

&feature=channel_video_title


Kategoria 2011 Romet Sport, .Filmowe relacje, 2011 wytrzymałość

Błonia-Kryspinów-Czułów-Czułówek-Wygiełzów-Bolęcin-Frywałd-Piekary-Tor kajakowy-ścieżka

  d a n e w y j a z d u 105.14 km 0.00 km teren 04:04 h Pr.śr.:25.85 km/h Pr.max:58.90 km/h Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Romet Sport
Niedziela, 27 listopada 2011 | dodano: 27.11.2011

Błonia-Kryspinów-Czułów-Czułówek-Wygiełzów-Bolęcin-Frywałd-Piekary-Tor kajakowy-ścieżka

Po dłuższej wycieczce w sobotę rozważałem jakie sa szanse na pokręcenie coś z sensem w niedzielę i miałem wątpliwości czy kondycja pozwoli. Okazało się, nie jest tak źle i na nogach jakoś stoję, ruszam się itd czyli zacząłem zastanawiać na opcjami do wyboru a że akurat na rowerowaniu w wątku "leniwa szosa" Axi rzucił hasło potoczenia się lekko to pomyślałem, że skoro wyraźnie było napisane "lekko na podjazdach" i coś "60-70km" to postanowiłem pojechać.

Trochę te plany się zmieniły w trakcie. Oczywiście na ostatnią chwilę przyjechałem na miejsce zbiórki no ale tak to jest jak się do ostatniej chwili walczy z filmem z dnia poprzedniego. Tego dnia wiatr był dość silny z południa i zachodu. Na błękitnym niebie na pogórzu stały altocumulus lentikularis, soczewki świadczące o halnym. Wczorajsze warunki i dzisiejsze nie były więc przypadkowe. To właśnie ten ciepły wiatr wyczyścił okolicę z mgieł i smogu i zapewnił świetną widoczność, słoneczną pogodę i przyrost temperatury o dobrych kilka stopni.

Zebraliśmy się w sześć osób i praktycznie całą trasę objechaliśmy w pełnym składzie. Ponieważ trochę tempo było urywane ze względu na spore różnice kondycyjne co wychodziło na podjazdach tak więc już na samym końcu rozjechaliśmy się na jakimś skręcie za Frywałdem i Versus z Pociem pojechali na Brzoskwinię a my na tor kajakowy skąd fragment ścieżką. Koledzy udali się do centrum a jak po zawrotce do domu.
Piękna słoneczna pogoda cały dzień, mocny wiatr, który w tamtą stronę przeszkadzał a w powrocie popychałby gdyby nie osłonięta spora część trasy. Myślę, że jadąc dzisiaj tą trasę w przeciwnym kierunku mielibyśmy prędkość średnią powyżej 27km/h. Weekend kondycyjnie świetnie przepracowany, teraz w tygodniu trzeba się będzie dobrze zregenerować.

&feature=channel_video_title


Kategoria Versus, Dawid, Pocio, Axi, Szbiker, .Filmowe relacje, 2011 Romet Sport, 2011 wytrzymałość