2012 wytrzymałość
Dystans całkowity: | 3918.83 km (w terenie 407.00 km; 10.39%) |
Czas w ruchu: | 175:00 |
Średnia prędkość: | 22.39 km/h |
Maksymalna prędkość: | 84.40 km/h |
Suma podjazdów: | 24380 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 138 (77 %) |
Suma kalorii: | 49945 kcal |
Liczba aktywności: | 39 |
Średnio na aktywność: | 100.48 km i 4h 29m |
Więcej statystyk |
Sułkowice-Myślenice-Dobczyce-Wiśniowa-Myślenice-Kraków
d a n e w y j a z d u
129.60 km
0.00 km teren
04:48 h
Pr.śr.:27.00 km/h
Pr.max:60.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:900 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 24.03.2012 19:25
W ten weekend na rowerowaniu było wiele propozycja wyjazdów w sobotę i prawie się nam to wszystko wymieszało. Po chwili z chaosu wyłoniło się co i jak. Ustaliliśmy z Gruberem - Robertem, traskę wedle Jego propozycji z małymi tylko moimi modyfikacjami i pojechaliśmy ją. Gruber na płaskich odcinkach dawał przez pierwsze 60km na tyle mocna, że niewiele mogłem wnieść do rzeczy. Jeśli On dawał koło przez 5-7km to ja zmianę na 1km góra dwa. Dopiero na pagórkach powyżej 60km trochę się to wszystko uspokoiło i zaczęliśmy jechać pracując równiej i tak udało nam się utrzymać niezłą przeciętną i rytm aż do końca.
&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp
Kategoria 2012 Romet Sport, 2012 wytrzymałość, Gruber-Robert, .Filmowe relacje
Błonia-Las Wolski-Kryspinów-Tor
d a n e w y j a z d u
53.20 km
16.00 km teren
03:12 h
Pr.śr.:16.62 km/h
Pr.max:49.80 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:330 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
data startu 21.03.2012 14:23
Kręcenie po okolicy z Jakubem - Hakierem.
Kategoria 2012 Kross Level A6, 2012 wytrzymałość, Hakier
Krk-Skawina-Kalwaria-Maków-Pcim-Siepraw-Krk
d a n e w y j a z d u
155.70 km
0.00 km teren
06:29 h
Pr.śr.:24.02 km/h
Pr.max:69.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1600 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 17.03.2012 09:40
Tak, ubrany byłem dzisiaj ciągle jeszcze na zimowo. Miałem taką cichą nadzieję, że w górach będzie leżał śnieg i wtedy zrobi się zimno. Guzik z tego wyszło. Śnieg leżał co prawda ale powiewy zimna dały tylko tyle, że w Bieńkówce pod sklepem Furman i Lucio siedzieli w słońcu przyjemnie się wygrzewając a ja w cieniu próbując trochę się schłodzić. Versus zaraz za Tyńcem chciał rozsądnie odpuścić ale trochę się wszyscy zmitygowaliśmy i namówiliśmy Go by jechał z nami tak więc w sumie On i Marcin odpuścili dopiero przed Kalwarią.
No to kilka może faktów w małym zestawieniu bo po co opowiadać znowu coś co Furman dobrze opisał:
- mój licznik zanotował 6h29min obracania się koła a track gps tylko 6g 2min
co jest grane zapytacie? dla kategorii szosa mam dolny limit 5km/h
po odliczeniu 2min zostaje 25min podjazdów z prędkością dla gps'u niższą niż min. to właśnie moje przełożenie 40x23 na starych 27calach coś jak 28 dzisiaj, gdybym nie próbował "nadążać" za tymi wycinakami wszystko bym podjechał i to >5km/h bo w zeszłym roku mi się nic nie wyłączało a tak pod Makowską prowadziłem jakieś 100m (2min) a tempo jazdy było właśnie takie .. (żmijka z czarowaniem to dla tracka <5km/h),
- do Kalwarii było ok, od Kalwarii czekali bo urywali mnie na każdym dłuższym podjeździe, a od Myślenic to dosłownie na każdym,
- od Tokarni aż do Myślenic chłopaki lecieli ogólnie 40km/h + i miejscami wzdłuż Zakopianki podkręcali jeszcze, (patrz profil prędkości),
- prawie nic nie sfilmowałem, wyjęcie aparatu na zjeździe = samobójstwo Vmax=69,7 ponad 6dych regularnie, lub zakręty, na prostym tempo albo już są daleko i nic nie widać, a jak trzymam koło i wyjmę to już się urwałem, powstało więc streszczenie 4minutowe
&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp
- w sumie przejechał bym sam tą trasę w podobnym tempie +/-0,5km/h wysiłek na pogoni dobijał skutecznie psując podjazdy,
- dobra trasa, piękna pogoda, super widoki, solidne towarzystwo, 155,7km-6h29min- przewyższenia >1600m,
- na koniec trzeba to przyznać macie cierpliwość Panowie, żeby się tyle naczekać na kogoś a tak to jest jak ktoś nie zostawia a Furman nie zostawia i jak ktoś nie odpuszcza a ja nie odpuszczam choćbym miał paść.
Kategoria 2012 Romet Sport, 2012 wytrzymałość, Furman, Marcin, Versus, Lukcio, .Filmowe relacje
Kalwaria-Stryszów-Wadowice-Babice-Jeziorzany
d a n e w y j a z d u
129.50 km
0.00 km teren
05:10 h
Pr.śr.:25.06 km/h
Pr.max:56.80 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 10.03.2012 11:07
Marcin napisał proponując trasę wspólnie z Versusem i wybraliśmy się pomęczyć trochę również na górkach. Z Tyńca przez Skawinę dotarliśmy na Kalwarię. Dalej pojechaliśmy na Stryszów i na Wadowice. Za Wadowicami Marcin na prostych trochę dodawał. Dobrze, że odpuściłem tą koszulkę z polaru bo bym się zagotował a tak było super. Niestety na górkach jak to w lecie brakowało mi biegów co uwidacznia się szczególnie na południu. Deptanie na każdym nieco bardziej stromym podjeździe szybciej doprowadza do zmęczenia. Ogólnie bardzo udana trasa, przy mocnym wietrze z zachodu ogólnym zachmurzeniu, spoza którego przebijało słońce.
PS. Dwa razy wyłączyłem licznik więc gdzieś mi uciekło trochę trasy.
&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp
Kategoria Marcin, Versus, 2012 wytrzymałość
Trasa Czernichów-Łączany-Zator-Bolęcin-Rybna-Czernichów-Jeziorzany-Krk
d a n e w y j a z d u
112.60 km
0.00 km teren
04:45 h
Pr.śr.:23.71 km/h
Pr.max:58.50 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:560 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
Trasa Czernichów-Łączany-Zator-Bolęcin-Rybna-Czernichów-Jeziorzany-Krk
Sobotnia trasa wytrzymałościowa. Wplotłem w nią fragmenty wspólnej jazdy w grupie z Axi'm z traski w zeszłym roku. Początek po płaskim choć pod wiatr nadal silny raczej źle mi się jechało i to właśnie przez wiatr nie mogłem złapać dobrego rytmu. Dziwna sprawa, pomimo przejechania zimy i tak czuję się jakbym nie miał zupełnie kondycji. Jedyna różnica jaka daje do myślenia to fakt, że w lutym nie objechał bym sobie tak ot niczego >100km. No to może coś to da - oby tak było. Trochę wertepków, trochę ciężko na podjazdach ale tak ogólnie no i pod koniec już byłem po tej walce z wiatrem na początku zmęczony. Poza tym zaczyna się zabawa z przegrzewaniem bo ubrany byłem ciepło i generalnie pod wiatr wszystko jest ok ale na podjazdach w miejscach osłoniętych lub w trakcie niezbyt szybkiej jazdy z wiatrem to już całkiem inna sprawa. Wróciłem już drugi raz i rękawy miałem całkiem mokre co jest wyraźnym znakiem, że trzeba z części ciuchów stopniowo będzie rezygnować. Poza tym pogoda rewelacyjna, chłodny napływ wyżowych przejrzystych mas powietrza, daleka widoczności i mnóstwo słońca.
Kategoria .Filmowe relacje, 2012 Romet Sport, 2012 wytrzymałość
Mników-Kłokoczyn-Smolice-Zator-Czernichów-Jezorzany-Kraków
d a n e w y j a z d u
101.60 km
0.00 km teren
04:25 h
Pr.śr.:23.00 km/h
Pr.max:54.90 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
Mników-Kłokoczyn-Smolice-Zator-Czernichów-Jezorzany-Kraków
data startu 25.02.2012 12:00
Dzisiaj był bardzo silny wiatr z zachodu w porywach ponad 30km/h. Bardzo mnie to hamowało, miejsc wilgotnych było niewiele, jechało się więc świetnie jednak tuż przed wyjazdem wymieniłem wreszcie w szosie dętkę a dodatkowo dopompowałem nieco tył zauważając przy tym lekkie skrzywienie końcówki wentylka. Okazało się w okolicy Kłokoczyna, że z tyłu mam coraz mniej powietrza a pompki nie mam bo została na podłodze tam gdzie przed wyjazdem zmieniałem dętkę. Rewelacyjnie się załatwiłem a trzeba pamiętać, że ci wszyscy "po mleko do sklepu" to nie jest materiał na to by pożyczyć coś do roweru. Ponieważ powietrza w końcu całkiem już nie było kilka km jechałem cały czas depcząc by opierając się na kierownicy odciążyć tył i móc jechać. Jakby był podjazd niezłą górkę bym podjechał ale kiedy podjechać przyszło krótki nierówny fragment okazało się, że przeniesienie na podjeździe ciężaru na tył powoduję, że pływa. Na zjeździe do Czernichowa zobaczyłem otwarty garaż nota bene dość znanego ściganta, który okazał się być bardzo pomocny i choć nie mieliśmy do dyspozycji przejściówki na wentylek presta udało się końcówka samochodową nabić wymienioną dętkę. Dzień szybko się kończył i tuż przed zmrokiem dotarłem do domu. Wiatr siadł, wcześniejsza walka z wiatrem na powrocie niewiele już dała, musiałem też skrócić trasę wobec znaczniej straty czasu bo miałem być po 17.00.
Kategoria 2012 Romet Sport, 2012 wytrzymałość
Kryspinów-Rudno-Grojec-Czułówek-Kryspinów
d a n e w y j a z d u
70.80 km
8.00 km teren
04:20 h
Pr.śr.:16.34 km/h
Pr.max:45.80 km/h
Temperatura:-15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:470 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
data startu 04.02.2012 11:50
pogoda śnieg
Wiatr mieszany trochę wciąż ze wschodu. Nie uzupełniłem ochrony dłoni o coś dodatkowego i niestety musiałem walczyć z zimnem. Ogólnie dzisiaj wyraźnie odczułem, że kombinacja zimna, wiatru, podjazdów łącznie mocno zadziałała. W końcu jechałem na tyle wolno, że na skutek odczuwalnego zimna głównie w dłonie stanąłem na stacji by coś przegryźć i się napić. Kolejny patent w postaci bidonu termosu w plecaczku pozwolił pić niemal gorący napój po ponad 30km jazdy. Jazda na lodzie to super zabawa choć właśnie tam wiało mocno.
&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp
Kategoria 2012 Kross Level A6, 2012 wytrzymałość, .Filmowe relacje
Morawica-Puszcza Dulowska - Kryspinów-Tyniec-Kostrze
d a n e w y j a z d u
69.80 km
20.00 km teren
04:24 h
Pr.śr.:15.86 km/h
Pr.max:50.70 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:480 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
data startu 21.01.2012 22:01
Wyjechałem jak to w sobotę jednak początkowo postanowiłem odpuścić sobie teren spodziewałem się bowiem, że w okolicach Kryspinowa może być miękko i piaszczyście co by mi uniemożliwiło jazdę i zmusiło do przedwczesnego powrotu jak już to się raz zdarzyło tej zimy. W teren wjechałem dopiero nad Brzoskiwinią i okazało się, że śnieg jest 10-20cm ale to było by jeszcze pół biedy. Niestety drogą przejechali konni a podkowy wybiły dziury głębokie miejscami na 30cm, rower podskakiwał na takich dołkach. Oczywiście koło się nie zapadało całkowicie, w końcu dziury nie były tak szerokie ale to całe podskakiwanie, plus stosunkowo miękkie podłoże spowodowało, że ileś tam razy stawałem by się nie wywrócić. W tej chwili znienawidziłem konie, przecież mogli jechać bokiem dla nich puścić się nawet przez pola to kaszka z mleczkiem to po co niszczą drogę. Na szczęście wysiłek pozwala uwolnić się szybko od takich myśli i zasuwam dalej. Do lasu na łącznikach asfaltowych śnieżne błoto, mijam kolejne rampy ale nagle stwierdzam, że nie mam przedniego błotnika. Pewnie zgubiłem na zjeździe... no to wracam się bo to w sumie tylko kawałek po płaskim i podjazd, jeszcze zdążę objechać planowaną trasę. Wracam, podjeżdżam, nie ma. Kichać na to kupię sobie nowy skoro i tak ten jest za krótki, to taki plastikowy patent na widelec ale raczej bez amortyzatora. Zjeżdżam, znowu krótki łącznik asfaltowy, który pokazuje mi dobitnie co się może stać jak drugą połówkę zdecyduję się faktycznie objechać nad Wisłą. Nie ma co to krążenie to strata czasu, potem na finiszu może okazać się to zgubne. Mało ruchliwe, kręte i zamarzające drogi. Tak nie powinienem wracać nocą. Wracam więc ... cierpliwie drugi raz podjazd, na pola i tuż za wzniesieniem leży błotnik! Heh kpina losu. Zgubiłem go widocznie przyciskając zaaferowany, że to wreszcie koniec zoranego przez konie morderczego podjazdu. No to zjazd, na asfalt, za to więcej górek niż dolinką no i przez Kryspinów, Piekary, na tor kajakowy, do Tyńca i tam choć nie planowałem tego bez zastanowienia jadę na Skotniki, jakąś wcześniej nie znaną drogą do ścieżki no i powrót na którym z naprzeciwka wymijam się chyba z Axi'm.
Kategoria 2012 Kross Level A6, 2012 wytrzymałość
Kryspinów-Morawica-Brzoskiwnia-Borek-Regulice-Czernichów-Jeziorzany
d a n e w y j a z d u
79.33 km
72.00 km teren
04:56 h
Pr.śr.:16.08 km/h
Pr.max:41.50 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:480 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
Kryspinów-Morawica-Brzoskiwnia-Borek-Regulice-Czernichów-Jeziorzany
data startu 14.01.2012 10:55
Zanim wyjechałem patrzyłem dzisiaj tylko na jedno czy jest mokro czy nie. Na szczęście było na granicy zera i śnieg nie mógł się topić dalej w polach. Licząc na to postanowiłem zrobić dłuższy trening. Pojechałem klasycznie na Dulowską w drodze planując zobaczyć ile uda się ujechać. Już w okolicy Kryspinowa opad śniegu zaczął nabierać siły ale ponieważ błoto było przykryte białym całunem nie przejmowałem się tym i parłem naprzód. W wąwozie Brzoskwinki sytuacja była bardzo zachęcająca. Prawie nie było błota, śnieg leżał równo wszędzie natomiast po wyjechaniu z wąwozu pierwszy raz przekonałem się jakie są warunki jeśli chodzi śliskość nawierzchni. Na zjeździe zobaczyłem przed sobą pieszych i chciałem nieco za mocno odbić w lewo. Przód natychmiast chwycił uślizg ale zdążyłem wypiąć lewe zapięcie i butem odzyskałem równowagę. No to już wiedziałem czego się spodziewać. No może prawie... Za Brzoskwinią zaczął się ulubiony podjazd w polach. Śnieg zarzucało tu chyba wcześniej z boku bo obie koleiny polnej drogi były zasypane. Miejscami śnieg miał kilkanaście cm i robiło się ciężko. Mieliłem na tym podjeździe i mieliłem jadąc 5-7km/h. Tymczasem opad śniegu cały czas się nasilał. Wjeżdżając do puszczy natrafiłem najpierw na odcinek, miękki z głębokim śniegiem no a potem była mniej lub bardziej zasypana puszcza i szlak. Jechało się super ale z wyliczeń czasowych wynikało, że nawet jeśli zdecyduję się wracać głównymi drogami to nie zdołam wrócić przed nocą. Śnieg spowalniał jednak za bardzo. W puszczy opad śniegu zamienił się w konkretną śnieżycę. Padało tak intensywnie, że miejscami widoczność spadła do może 10m. Stanąłem przed Lasem Podgórze ale się nie skusiłem i dobrze. Właśnie sypało najmocniej. Jadąc drogą zobaczyłem wreszcie pierwsze auta i odetchnąłem z ulgą. Myślałem, że jeśli przyjdzie do tego, że będę musiał jechać drogą czeka mnie błotna maseczka wszystkiego co wylatuje spod opon. Nic takiego jednak się nie stało. Śnieg, spodem zlodzenie, silny wiatr, potężny opad śniegu i w efekcie śnieżyca wystraszyły kierowców do tego stopnia, że aut było jak na lekarstwo, praktycznie żadnych w kierunku na Kraków a te co jechały wyprzedzały mnie jadąc może 30km/h. Pojazdy z naprzeciwka poruszały się równie wolno. Zapanowała przyroda, wszystko utonęło w bieli i szarości a ja sobie jechałem nawet głównymi drogami na zupełnym luzie, nie potrzebując wyglądać zza którego zakrętu co wyskoczy. Pusta droga i sielanka potrwała trochę ale się skończyła bo po jakimś czasie gdzieś w Brodłach śnieżyca osłabła i wyglądnęło na chwilę słońca. Widoki jak w górach, wszędzie wokół biel i błękit nieba w górze. Nic tylko produkować widokówki. Spodziewałem się, że teraz pojawią się pługi śnieżne i odbiłem na Czernichów. No i akurat właśnie w lesie jeden przeleciał. Na szczęście przy małym ruchu to co wyrzucił nie zaczęło zbyt szybko wiązać się ze śniegiem i lodem tak więc nadal jechałem po białym. No a potem była już klasyka, jazda przez białe pola z wiatrem. W Ściejowicach pierwsze auta w rowie, i zlodzenia takie, że na płaskim przy ok 20km/h mocniejsze depnięcie bujało już tyłem. Jeszcze tylko trochę topniejącego błota za Piekarami i wkrótce byłem w domu. Jedna z przyjemniejszych wycieczek, wróciłem obsypany śniegiem, pokryty miejscowo zlodzeniami na ubraniu, we wnękach kasku i na rowerze ale poza tym czyściutki. Jechało się dużo ciężej ale i tak rewelacja i piątka za widoki. Po asfalcie jechałem może 3km reszta to śnieg, był to więc uczciwie wyjazd w teren, tylko teren pojawił się wszędzie nawet tam gdzie zwykle jest droga.
&list=UUlICzv-IeYbXnZlJNSgDI0g&index=1&feature=plcp
Kategoria .Filmowe relacje, 2012 wytrzymałość, 2012 Kross Level A6