2011 wytrzymałość
Dystans całkowity: | 2711.51 km (w terenie 260.00 km; 9.59%) |
Czas w ruchu: | 111:33 |
Średnia prędkość: | 23.19 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.70 km/h |
Suma podjazdów: | 13620 m |
Suma kalorii: | 1828 kcal |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 100.43 km i 4h 27m |
Więcej statystyk |
Liszki-Łączany-Lipowa-Miejsce-Smolice-Zator-Babice-Rusocicie-Liszki
d a n e w y j a z d u
97.40 km
0.00 km teren
03:46 h
Pr.śr.:25.86 km/h
Pr.max:51.80 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:180 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
Data startu 30.09.2011 15:20
Chciałem dołożyć coś do poprzedniej trasy i szybko się zbierałem ale mimo starań nie udało się znacznie szybciej wyjechać z domu. W sumie zyskałem do przedniego razu jakieś 20minut jednak dzień ulega skróceniu szybciej i w rezultacie musiałem trasę skrócić i pojechać powrotny odcinek na Liszki. Również w tamtą stronę odpuściłem Jeziorzany bo nie wiedziałem ile przyjdzie mi kluczyć za Łączanami a przyszło sporo. Właściwie wszystkie skręty pomyliłem i musiałem się wracać. Wiatr wiał mocny z zachodu i hamował niemiłosiernie. Miejscami gdzie wydawało mi się, że jest płasko jechałem na mniejszej tarczy, którą wrzuciłem zrezygnowany bo miałem dość. Tempo wychodziło mi tam poniżej 25km/h. Okolica krętych dróg i braku ruchu niestety w tym kierunku z pamięci nie do odtworzenia i musiałem jakichś ludzi się pytać. No słowo daję ja ich kiedyś nagram, zanim taki otworzy usta już wiem co będzie. Nieprzytomny wyraz twarzy wystarczy za całą odpowiedź a najlepsze, że spędzili tam całe życie. No nic jakoś to przejechałem, wzmocniłem się jedną drożdżówką kilka km przed Zatorem, skrót oczywiście zgubiłem no i przez Babice, Rozkochów boczkiem klasycznie ale bez Jeziorzan wróciłem do domu. Nie za przyjemnie się jedzie po dziurach w ciemności i nawet mocne światło nie do końca pomaga a za względu na rozkopany most za Liszkami od Czernichowa był już sznurek pojazdów. Trzyma mnie ta traska i pojadę ją znowu w najbliższym czasie.
Kategoria 2011 Romet Sport, 2011 wytrzymałość
Jeziorzany-Rusocice-Rozkochów-Włosień-Podolsze-powrót
d a n e w y j a z d u
101.00 km
0.00 km teren
03:43 h
Pr.śr.:27.17 km/h
Pr.max:51.30 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 28.09.2011 21:18
Kondycja słabo, trasa lekka nad Wisłą, mało przewyższeń. Cieplejsze ubranie dzisiaj było na koniec trasy w sam raz. Nie wiem czy tak ma być bo to końcówka sezonu i ma się słabo kręcić, może to efekt 10 dni choroby i przerwy od roweru, jakichś kręceń na stacjonarce i potem 3 dni przerwy poza miastem. Odzywa się chyba 500km ledwie przejechane w tym miesiącu a już prawie jego koniec. Trasa miejscami przepiękna ruch jak zawsze mały. Lasy miejscami liściaste zrzucają liście brązowiejąc, iglaste zaskakująco kontrastują żywymi odcieniami z resztą otoczenia a pola z pożółkłymi trawami malują piękne tło. Trochę nostalgii, sztalugi i można malować ...
Kategoria 2011 Romet Sport, 2011 wytrzymałość
Tor-Skotniki-Skawina-Zator-Babice-Rozkochów-Okleśna-Łączany-Czernichów-Kryspinów
d a n e w y j a z d u
98.00 km
0.00 km teren
03:37 h
Pr.śr.:27.10 km/h
Pr.max:60.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:410 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 24.09.2011 13:40
Po wczorajszym powrocie z konferencji dzisiaj udało się przejechać dalej. Pogoda dopisała. Na początku mocno pojechałem. Wcześniejsze przerwy dały efekt. Po 70km byłem dużo słabszy. Jakby była tam ta kondycja ale nie jest ona na tyle utrwalona żeby zawsze z lekkością jechać sobie trasę. No i jakoś się przeliczyłem bo zabrakło do setki.
Kategoria 2011 Romet Sport, 2011 wytrzymałość
Skawina - Rudnik - Myślenice - Stróża - Bieńkówka - Harbutowice - Biertowice - Skawina - Skotniki - Tyniec - ścieżka tor
d a n e w y j a z d u
120.50 km
0.00 km teren
04:40 h
Pr.śr.:25.82 km/h
Pr.max:62.40 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:820 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 31.08.2011 13:10
Skawina - Rudnik - Myślenice - Stróża - Bieńkówka - Harbutowice - Biertowice - Skawina - Skotniki - Tyniec - ścieżka tor Jakoś tak samo z siebie wyszło. Chciałem pojechać delikatnie bo nie zregenerowałem się dobrze po maratonie w Krakowie, trening we wtorek miał za dużo mocnych podjazdów gdzie cisnąłem ile sił. Wybrałem zupełnie dla mnie nową trasę co okazało się strzałem w dziesiątkę. Piękne widoki, czyste powietrze, lasy, pola. Wady trzy: odcinek do Skawiny, odcinek do Myślenic, no i niby przez Skawinę ale ... Dobry los dał straszliwy korek w którym auta stały i stały kilka km. Ruchu zatem nie było i jechało się świetnie.
Kategoria 2011 Romet Sport, 2011 wytrzymałość
Tyniecka-Skotniki-Skawina-Kalwaria-Radziszów-Skotniki
d a n e w y j a z d u
104.50 km
0.00 km teren
03:54 h
Pr.śr.:26.79 km/h
Pr.max:62.40 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:540 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 24.08.2011 13:20
Bardzo gorący dzień. Myślę, że trzeba było jednak pojechać wcześniej zanim temperatura zrobiła się nie do zniesienia. Dawniej zawsze lubiłem jeździć przy znacznej temperaturze ale to już było mocne. Zużyłem dwa litry z bukłaka już za Kalwarią i musiałem zatankować trochę. Gorąc dał mi się we znaki bo już do 70km jedyne co miałem ochotę zrobić to się zatrzymać. Siła była ale gorąc nie pozwalał normalnie jechać. Już w drodze przez kładkę wjechał na mnie jakiś francuski barani łeb patrzący nie wiem gdzie bo na tym betonowym łączniku nie było na co patrzyć. Trochę mnie to podminowało bo choć wymęczony gorącem wyjechałem na wzgórze w tempie wyścigowym.
Kategoria 2011 Romet Sport, 2011 wytrzymałość
Rovinj - Pula
d a n e w y j a z d u
96.40 km
15.00 km teren
04:22 h
Pr.śr.:22.08 km/h
Pr.max:40.60 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:490 m
Kalorie: kcal
Rower:tymczasowy - wypożyczalnie
Rower wypożyczalnia.
data startu 08.08.2011 13:20
Wakacje nad Adriatykiem na półwyspie Istria w Chorwacji niejednemu zapewne kojarzą się wyłącznie z plażą ciepłym dniem i wieczorami, grilem, piwkiem i wylegiwaniem się na plaży .... zgrzyt. Nic podobnego, codziennie, chodziliśmy w jakieś ciekawe miejsce na brzegu odległe conajmniej o 1-2km marszu, za każdym razem miałem wyładowany plecak 15kg minimum w jedną stronę. W drugą różnie z tym bywało, bo sprzęt nasiąka wodą więc pewnie ponad 20kg. Najdłuższe spacerki jakie urządziliśmy sobie miały jakieś 3-4km w jedną stronę. Z wylegiwaniem to jest tak, że skaliste wybrzeże nie zachęca a ciepła woda zachęca do tego by do niej wejść. Pływałem od 1-2h, przez co mam na myśli nurkowanie do ok 10m głębokości. Dobra a teraz rower. Dwa dni conjamniej musiało coś się dziać. Otóż jesteśmy w kraju gdzie prawie nie pada a jeśli to chwilę i zaraz potem, tj. po kilku minutach jest tak samo sucho i gorąco jak przedtem. Ujmę to tak - widziałem tam całkowicie zaniedbane rowery stojące i leżące gdzie je rzucili i nie były zardzewiałe. Rowerowy raj jeśli ktoś lubi gorąc. Ja na moje szczęście lubię. W pierwszej kolejności pojechałem trochę rozpoznać okolicę ale okazało się szybko, że większość ścieżek tak jak to wykazało piesze rozpoznanie kończy się ślepo albo na nieprzejezdnych posesjach. Później widziałem wiele ścieżek szutrowych specjalnie dla rowerów ale bez specjalnej mapy, w którą nie bylm zaopatrzony nie było szans. Pojechałem przez Istrię do Puli, miasta sporego, portowego, stocznie, doki przeładunkowe full wypas. W drodze natrafiłem na pierwszego Włocha trenującego na szosce. Jeździ ich tam wielu, przywożą swoje wypasione rowerki z górnej półki i wożą się. Podciągnąłem się u niego na kole. Ani ten ani żaden innych taki kolaż nie był skłonny do współpracy tak więc dopiero jak się zrywami nieco zajechał i uspokoił to coś tam zagadaliśmy i po kilkunastu km rozjechaliśmy w swoje strony. W samej Puli stwierdziłem, że portu nie uda się obejrzeć bo jest to obiekt gdzie osobom nieupoważnionym wstęp jest wzbroniony. Zagadnąłem jakiegoś tubylca, również on stwierdził, że nie jeździ maksymalnie jeden miesiąc w roku, ten pokierował mnie na plaże bo jakże by inaczej. Wkrótce już wracałem. Temperatura w cieniu tego dnia to przynajmniej 30st. C w słońcu trudno powiedzieć ale dużo. Cały czas trzeba się pilnować i pić inaczej odwodnienie może być niebezpieczne. Ja ogólnie zużyłem jakieś 2l co było trochę mało ale wystarczyło. Nawierzchnia na Istrii jest szeroka, twarda i na tyle równa, że na szosie nie można odczuć jakiegoś dyskomfortu. Piszę o głównej drodze. Faktycznie znalazłem i takie drogi gdzie jest z tym trochę gorzej. Ogólnie jeśli nawet ruch jest spory da się to przetrzymać bo jest na tyle szeroko, że auta omijają w odpowiedniej odległości, jedzie się więc bez dodatkowego stresu. Traska świetna, do Chorwacji koniecznie wypada zabrać rower ale w tym roku logistyka i finanse nie pozwoliły. Co tu owijać w bawełnę, muszę kupić bagażnik na hak i to sensowny a nie mogłem sobie pozwolić na dodatkowe wydatki nie wiedząc ile naprawdę wydam na wakacje. Jechałem na sprzęcie pożyczonym Trek 4700.
Kategoria 2011 wytrzymałość, 1.Chorwacja, .Filmowe relacje
Przełęcz Krowiarki przez Skawinę - Sułkowice - Maków
d a n e w y j a z d u
181.00 km
1.00 km teren
07:05 h
Pr.śr.:25.55 km/h
Pr.max:55.80 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1300 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
data startu 21.07.2011 11:50
Tuż przed dwunastą, czyli w sumie najpóźniej jak to miało sens wyruszyłem na trasę, którą dawno już chciałem objechać. Ponieważ jakiś katar trzyma postanowiłem jechać lekko i właściwie nawet na podjazdach się tego trzymałem. Efekt był taki, że dopiero na podjeździe na przełęcz po dłuższym deptaniu rozgrzałem się tak jak normalnie w czasie jazdy po kilku km. Aż do Makowa pogoda się utrzymała ale w Makowie lunęło dość niespodziewanie i gwałtowanie. W ciągu kilku minut ulicą płynęły już potoki. Wszystko było mokre ze mną włącznie ale wiedząc, że zaraz podjazd nie przejmowałem się tym zanadto. Faktycznie godzina jazdy pod górę powinna wystarczyć by wyschnąć co niemal się udało. Na górze posiedziałem może kwadrans, wypiłem, coś skubnąłem i pojechałem kultowy zjazd. Na całe szczęście z pewnym wahaniem w domu ubrałem koszulkę wiosenno-jesienną co okazało się zbawiennym posunięciem. W lekkiej koszulce nie dałbym rady w tych warunkach. Pomimo tego i choć kręciłem na zjeździe wychłodziło mnie mocno a w Zawoi zaczęło na dodatek lać, przez Maków trochę mniej ale potem za Zembrzycami lało aż na kilka km za przełęcz Księcia Sanguszki. Dopiero na zjeździe ustąpiło. Powrót nadal jechałem bardzo lekko i dopiero za przełęczą zacząłem trochę równiej kręcić. Wychodzi na to, że pojechałem za delikatnie. W sumie nic nie szkodzi, miałem respekt do tej trasy a szczególnie końcowego podjazdu, okazało się, że niepotrzebnie ale lepiej to niż się przeliczyć. Bardzo fajna trasa a piszę to w jakąś godzinę po powrocie i pomimo, że jakieś dwie godziny łącznie lało na mnie nieprzerwanie.
Kategoria 2011 wytrzymałość, 2011 Romet Sport, .Filmowe relacje
Jeziorzany - Wołowice - Rusocice - Rozkochów - Babice - Bolęcin - Puszcza Dulowska - Rudno - Mników - Kryspinów - Kraków
d a n e w y j a z d u
85.30 km
4.00 km teren
03:47 h
Pr.śr.:22.55 km/h
Pr.max:49.50 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:460 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Level A6
Po wczorajszym wyjeździe z Marzeną miałem wrażenie, że tylko na lekką trasę mnie stać i jechałem delikatnie. Postanowiłem przejechać dokładnie tą trasę, kóra zaproponowałem na forum Zielonych. Okazało się być to bardzo dobrym pomysłem. Łączna długość odcinka gdzie jest spore natężenie ruchu to zaledwie kilka km. Reszta to kompletny spokój. Miejscami na kilku km nie widziałem ani jednego pojazdu i nie piszę tu o odcinku przez Puszczę Dulowską tylko tym nad Wisłą. Natomiast wiatr był dzisiaj silniejszy chyba jeszcze niż wczoraj co mocno odczuwałem. W kierunku na zachód poruszałem się powoli nie chcąc cisnąć. Powrót przez puszczę pomimo wszystko był jednak trochę szybszy ale na końcu wiatr siadł niemal zupełnie. Tereny nad samą Wisłą, wobec braku mostów i przepraw to spokojne okolice. Gdzieniegdzie o niskim ruchu świadczy nawet trawa wyrastająca ze szpar w nawierzchni i przyzwyczajenia ludzi jak sprzed dwudziestu lat do chodzenia środkiem drogi. Sielanka.
Kategoria 2011 wytrzymałość, 2011 Kross Level A6, .Filmowe relacje
Piekary - Jeziorzany - Wołowice - Czernichów - rusocice - Okleśna - Źródła - Alwernia - powrót
d a n e w y j a z d u
69.20 km
0.00 km teren
03:14 h
Pr.śr.:21.40 km/h
Pr.max:55.10 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:100 m
Kalorie: kcal
Rower:Tandem
W dniu dzisiejszym wyprawiliśmy się z Marzeną na tandemie południową częścią trasy którą, proponowałem na forum Zielonych. Rower jest zabójczy dla nadgarstków i siedzenia. Pod tym względem nic się nie zmieniło. W drodze chyba pięć razy zlał nas deszcz. Za każdym razem jednak na tyle krótko, że nie zmokliśmy. Zresztą krótkie podjazdy gwarantowały możliwość jako takiego rozgrzania się. W drodze powrotnej w Kryspinowie wstąpiliśmy do restauracji na obiad.
Kategoria 2011 wytrzymałość, Marzena, 2011 Tandem Univega
Centrum-Zielonki-Garlica-Imbramowcie-Wolbrom-Pilica-Ogrodzieniec-Klucze-Torks-Ojców-powrót
d a n e w y j a z d u
170.30 km
3.00 km teren
06:00 h
Pr.śr.:28.38 km/h
Pr.max:61.40 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1270 m
Kalorie: kcal
Rower:Romet Sport
Centrum - Zielonki - Garlica Murowana - Imbramowice - Wolbrom - Pilica - Ogrodzieniec - Klucze - Torks - Sułoszowa - Ojców - Prądnik Korzkiewski - Zielonki - Salwator - powrót
Już od kilku dni pasowało mi zrobić jakąś dłuższą traskę i kiedy zobaczyłem jak to Furman na forum www.rowerowanie.pl pisze, że 120-150 i bez jakiejś specjalnej napinki to pomyślałem, że będzie w sam raz. Oczywiście wiedziałem dobrze na co stać Furmana tak więc mając tylko 40/22 do dyspozycji nie dawałem się wypuszczać na żadne lotne premie górskie, których po tym jak Furman odbił z głównych dróg było sporo. Natomiast Marcin się dawał wypuszczać i przez pierwsze 20-30km próbował nawiązywać walkę z Furmanem. Potem zaprocentowało to znacznie większym zmęczeniem u Niego i niechęcią do rozwijania trasy w dalszej części.
Podsumowując Furman był dzisiaj liderem peletonu, zdobywcą wszystkich bonusów punktowych, lotnych premii i czego tam jeszcze, z małymi przerwami prowadził przy tym cały czas a na szosie znaczy to tylko jedno - siła czyli moc była z nim.
Co do pizzy mogę powiedzieć tylko tyle, że jak dla mnie przy wysiłku tłuste pożywienie, które wymaga długiego trawienia to nie jest to. Nawet z tego powodu rozważałem, czy by nie pojechać samemu dalej ale gdy się upewniłem, że zamówienie szybko poszło i nie spędzimy tam nie wiem ile czasu szybko zarzuciłem tą myśl.
Co do tej gumy za Ojcowem to było tak: jakieś 2km wcześniej widząc jak jedziemy pytam czy po tym szuterku. Furman, że spokojnie bo nie będziemy się tam ścigać, po czym jak przyszło do rzeczy zasuwa >30, ja sobie myślę: to nie jest - czy będzie guma - tylko w którym momencie, odpuszczam, tak mi się przynajmniej wydaje. Patrzę a tam dalej 27 na budziku i za chwilę widzę jak obaj prowadzą rowery w szersze miejsce.
Co do trasy to pogoda rewelacja, trasa piękna, aut na niej mało. Mogę każdemu polecić.
Filmik
Dziękuję za wspólną jazdę.
PS. Przejeżdżaliśmy koło rancza Furmana, prawdziwy dziki zachód.
Kategoria 2011 wytrzymałość, 2011 Romet Sport, .Filmowe relacje, Furman, Marcin